Kozłowski nie ukrywa, że szwankuje jego komunikacja z zarządem Motoru. - Czas powiedzieć stop. Miałem rozmawiać w tym tygodniu z władzami klubu, jednak nikt się do mnie nie odezwał. Daję sobie i im jeszcze dwa dni. Jeżeli sytuacja się nie wyjaśni, to odejdę, bo ile można czekać. Jestem poważnym człowiekiem, ale oni już nie za bardzo - zauważa.
Czterej młodzi i najzdolniejsi piłkarze z rezerw mają przygotowywać się do rundy wiosennej wraz z pierwszą drużyną. Na razie nie wiadomo, kiedy treningi wznowią ich koledzy, z których część chce opuścić klub z Alei Zygmuntowskich. - Chłopaki dzwonią do mnie i proszą abym znalazł im nowe kluby. A ja nie wiem, co im odpowiedzieć. To ostatni dzwonek, żeby rozpocząć przygotowania. Choć nie wiem, gdzie teraz znaleźlibyśmy choćby wolną halę. Jeszcze raz powtarzam, jeżeli nic się nie zmieni, to w poniedziałek najprawdopodobniej odejdę - przekonuje Kozłowski.