Spokój zachowuje ówczesny prezes klubu z Oleskiej Guido Vreuls. - Nie boję się kontroli, w sumie może i dobrze się stanie, że w końcu okaże się, jakie są zobowiązania i długi Odry i kto za nie odpowiada - deklaruje.
Sprawa ma też dla niego wymiar osobisty, ponieważ w rozliczeniach z tego okresu przewija się Masita, firma jego żony, która dostarczała opolanom sprzęt sportowy. O szukanie własnych korzyści w tym układzie kibice oskarżali już podczas walnego zebrania w czerwcu 2008 roku. - Żona rozmawiała już z policją kilka miesięcy temu, wszystko wyjaśniła. Stąd zainteresowanie policji Odrą nie jest dla mnie zaskoczeniem. Ja sam nie byłem przesłuchiwany - stwierdza Vreuls.
Kontroli nie komentuje były prezes niebiesko-czerwonych, Janusz Wysocki, który swoją funkcję sprawował do września 2006. - Na temat Odry nie wypowiadam się, odkąd nie jestem jej prezesem - mówi.
W 2007 roku Odra musiała oddać miastu 40 tys. złotych z dotacji, ponieważ niewłaściwie je wykorzystała.
Jak nieoficjalnie dowiedziała się Gazeta Wyborcza, policja interesuje się nie tylko rozliczeniami na linii Opole-klub, ale szerszą działalnością Odry w tamtym okresie.