Górnik Zabrze w pierwszej połowie spisywał się fatalnie, a piłkarzy schodzących do szatni żegnały gwizdy. Nic dziwnego, bowiem gra zabrzan daleka była choćby od przeciętności. Trójkolorowi nie mieli żadnego pomysłu na stworzenie zagrożenia pod bramką rywali, a sami stracili dwa gole po stałych fragmentach gry. Na drugą połowę wyszedł zupełnie inny Górnik - waleczny, agresywny, z pomysłem na grę, a przede wszystkim atakujący.
[ad=rectangle]
Trener Leszek Ojrzyński jeszcze przed przerwą przeprowadził dwie zmiany. W 37. minucie boisko opuścili Dzikamai Gwaze oraz Szymon Skrzypczak, a w ich miejscu na murawie pojawili się Maciej Korzym i Aleksander Kwiek. - Trzeba było szybko podejmować ryzykowne decyzje. W 37. minucie doszło do dwóch zmian, bo drużyna musiała otrzymać impuls. W niektórych momentach brakuje nam charakteru, odpowiedzialności, komunikacji między sobą i agresywności. Jak to poprawimy, to możemy wygrać z każdym, ale żeby to zrobić to trzeba mieć siły, być zgraną drużyną - powiedział Ojrzyński.
W przerwie szkoleniowiec zabrzańskiego klubu wstrząsnął zespołem, który zmienił się nie do poznania, a fani co chwile oklaskiwali udane odbiory piłki i akcje Trójkolorowych. Ostatecznie zabrzanom po golach Radosława Sobolewskiego i Erika Grendela udało się doprowadzić do wyrównania. - Dobrze, że zdobyliśmy punkt, chociaż przez 30 minut drugiej połowy mogliśmy zdobyć cztery, a nie dwie bramki. Mieliśmy kilka sytuacji, kotłowało się w polu karnym Zagłębia, było dużo stałych fragmentów gry. Szkoda, że niektóre wrzutki bramkarz wyłapał. Jest takie powiedzenie: "jak się nie uda wygrać, to chociaż zremisuj". Zawodnicy przekonali się, że nawet mogliśmy wygrać - przyznał Ojrzyński.
Po meczu trener Górnika Zabrze był zadowolony z postawy swoich podopiecznych w drugiej połowie. - W przerwie powiedzieliśmy sobie, że mamy wybór: albo się kompromitujemy, albo bierzemy się na poważnie za grę. Szkoda, że musieliśmy gonić z 0:2, ale sami sobie zgotowaliśmy ten los. To co było w szatni zawsze jest tajemnicą, robiliśmy swoje. 30 minut było naprawdę bardzo dobrej gry, gdzie stłamsiliśmy przeciwnika i mogliśmy jeszcze więcej z tego wycisnąć - powiedział trener Ojrzyński.
Zabrzanie wreszcie pokazali waleczność. Przed tygodniem również po pierwszej połowie przegrywali 0:2 i zapowiadali walkę w drugiej połowie, ale nie zdołali zdobyć żadnej bramki. - Cieszę się, że te 30 minut zagraliśmy inaczej, bo podobnie było tydzień temu z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza. Przegrywaliśmy 0:2, ale wtedy na słowach się skończyło. Praktycznie żadnej sytuacji klarownej nie stworzyliśmy. Teraz te sytuacje były - ocenił szkoleniowiec Górnika Zabrze.