Marek Motyka: Piłkarze mogą stracić wiarę w siebie

Chojniczanka zasłużenie pokonała Rozwój Katowice. - Pogubiliśmy się w obronie, mogliśmy stracić więcej bramek - przyznał szkoleniowiec Ślązaków, Marek Motyka.

Olga Krzysztofik
Olga Krzysztofik
Piłkarze Rozwoju Katowice nie byli faworytami spotkania z Chojniczanką Chojnice, lecz zapowiadali walkę, tym bardziej, że grali przed własną publicznością. W pierwszej połowie starali się dotrzymywać kroku rywalom, momentami prezentując się nawet lepiej. Jednak po przerwie już nie było tak dobrze, na murawie przeważała Chojniczanka, która pewnie triumfowała 3:1.
- Miło słyszeć, że był to mecz trudny (taką opinię wyraził Mariusz Pawlak, trener Chojniczanki - wyj. red.). W pierwszej połowie rzeczywiście próbowaliśmy atakować i próbowaliśmy pierwsi strzelić bramkę, bo zazwyczaj odrabialiśmy straty, jedynie w Grudziądzu było inaczej. Nie ukrywam, że do przerwy chcieliśmy bardzo ofensywnie zagrać bokami, bo w środek Chojniczanka miała solidnie zabezpieczony. Nie stworzyliśmy sytuacji, do przerwy było 0:0, uczulaliśmy zawodników, żebyśmy po przerwie za bardzo się nie otworzyli i nie stracili szybko bramki, bo to mogłoby się źle skończyć - wyznał Marek Motyka. Po przerwie przyjezdni wynik otworzyli dość szybko, bo już w 51. minucie, a to za sprawą Andrzeja Rybskiego. Do bramki Rozwoju trafili jeszcze Łukasz Kosakiewicz i Tomasz Mikołajczak. W tych sytuacjach Chojniczanka wykorzystała błędy katowickiej drużyny. - Niestety, padł pierwszy gol, co trochę pokrzyżowało nam szyki, bo w takiej sytuacji piłkarze robią wszystko, żeby wynik odrobić - nadziewają się na kontry, a Chojniczanka jest doświadczonym przeciwnikiem, solidnym, z bardzo dobrymi piłkarzami. Rywale pokazali nam po przerwie jak powinna wyglądać kontra, wykorzystali nasze błędy - powiedział.

Mimo że Rozwój przegrał 1:3, to szkoleniowiec umiał doszukać się w postawie swoich podopiecznych pozytywów. - Chciałem gorąco podziękować swoim zawodnikom za walkę, za zaangażowanie - przyznał, jednocześnie wskazując błędy: - Ale trzeba obiektywnie powiedzieć - Chojniczanka na to zwycięstwo zasłużyła. Martwię się tym, że liczba straconych bramek rośnie, mamy deficyt punktowy. Nikt nie lubi przegrywać u siebie, bo traci się kibiców i traci się wiarę w siebie. Ważne jest, aby zawodnicy uwierzyli, że mimo niekorzystnego wyniku zaprezentowali się solidnie, widocznie nie było nam dane osiągnięcie lepszego wyniku, musimy to przyjąć z pokorą. Natomiast nie ma co rozpamiętywać tego meczu, czasu nie cofniemy, przegraliśmy, musimy się skupić teraz na sobocie.

Atutem Chojniczanki niewątpliwie było doświadczenie, czego nie można powiedzieć o Rozwoju. Ślązacy momentami wyglądali na zagubionych, tym bardziej w drugiej połowie, w trakcie której ich postawa w defensywie pozostawiała wiele do życzenia. Chojniczanka skrzętnie obnażyła ich błędy.

- Pogubiliśmy się w obronie, mogliśmy stracić więcej bramek i to mnie, oczywiście, martwi, bo pole manewru jest nie za dużo. Zastanawiamy się jak to poustawiać, bo ostatnio tracimy za dużo bramek. Bałem się tej drugiej połowy, bo do przerwy było 0:0, mówiłem "Chłopaki, pamiętajcie, żeby nie przyspać w pierwszych minutach, żebyśmy nie rozpoczęli połowy ze stratą bramki", bo tak zazwyczaj ostatnio się dzieje i trudno jest się z tego podnieść, gdy doświadczony zespół strzela bramkę zaczyna grać spokojniej. Nam zabrakło atutów, nie mieliśmy takiej siły ognia, ratowaliśmy się czym mogliśmy, graliśmy już tylko na jednego defensywnego pomocnika, bo uznałem, że wejście Tkocza wiele pomogło. Niestety, przeciwnik był dobrze zorganizowany, wielki szacunek dla Chojniczanki, bo po prostu był lepszy - powiedział Motyka.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×