Radosław Murawski: Kornel cwaniaczek, bo wchodzi na stałe fragmenty gry

Po wygranej z Górnikiem Łęczna Kornel Osyra śmiał się, że Radosław Murawski w końcu strzelił bramkę. Kapitan Piasta Gliwice nie pozostał jednak dłużny swojemu koledze.

Sebastian Kordek
Sebastian Kordek
Gliwiczanie odnieśli kolejne ligowe zwycięstwo, tym razem pokonując 3:0 Górnika Łęczna. Poza wynikami przy Okrzei mogą się jeszcze cieszyć ze stylu, który różni się od tego z pierwszej czy drugiej kolejki. - Wystarczy spojrzeć w tabelę albo przyjść na nasz mecz, żeby zobaczyć, że wszystko idzie do przodu. Jednak ciągle powtarzamy, że najważniejszy jest spokój i każde kolejne spotkanie. Mimo następnego zwycięstwa podchodzimy do wszystkiego z chłodnymi głowami. Najważniejsze, że nie straciliśmy bramki i zdobyliśmy aż trzy - powiedział Radosław Murawski, kapitan Piasta Gliwice.
Pomocnik niebiesko-czerwonych czekał ponad dwa lata na swoje drugie trafienie w Ekstraklasie. Premierowego gola zdobył bowiem w 2013 roku, z czego śmiał się po starciu z łęcznianami Kornel Osyra. - Śmiechy chichy, ale trzeba robić swoje. Kornel cwaniaczek, bo wchodzi na stałe fragmenty, jest wyższy i ma więcej okazji, aby strzelić bramkę. Do mnie należą obowiązki bardziej defensywne, więc tym bardziej się cieszę, że wpadło - skomentował "Muraś". Mimo tego, że podopieczni Radoslava Latala przystępowali do potyczki z Górnikiem z pozycji lidera, to w ich poczynaniach trudno było dopatrzeć się nerwowości. - Presji nie było. Do każdego meczu podchodzimy skoncentrowani i nie możemy pozwolić sobie na głupie błędy, mimo że z Górnikiem kilka takich popełniliśmy. Na szczęście w pierwszej połowie nie zostało to wykorzystane, a po zmianie stron po mojej pomyłce padł gol, ale był spalony. Szczęście nam sprzyjało, ale też wywalczyliśmy sobie trzy punkty - zakończył młodzieżowy reprezentant Polski.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×