Holendrzy w eliminacjach potrafili pokonać tylko Łotwę i Kazachstan. Po siedmiu meczach daje im to w tabeli grupy A trzecie miejsce. Osiem punktów za Czechami, sześć za Islandią. Tuż przed Turcją. Niedzielny rywal Pomarańczowych ma na swoim koncie ledwie punkt mniej.
- Jako Holendrzy nie możemy grać tylko na zero z tyłu. Jedziemy po zwycięstwo - zapowiada Blind przed najważniejszym meczem w trenerskiej karierze. 54-latek na selekcjonerskim stołku zastąpił miesiąc temu Guusa Hiddinka. Dekadę wcześniej Blind przez kilkanaście miesięcy prowadził Ajax. Bez sukcesów.
Po debiucie w roli selekcjonera był wściekły. Jego podopieczni jedynego gola stracili po rzucie karnym. Przez większość meczu musieli walczyć z Islandczykami w osłabieniu po czerwonej kartce Bruno Martinsa Indiego. - Nie mam pojęcia, dlaczego się tak zachował. W profesjonalnej piłce trzeba umieć się kontrolować - pieklił się w trakcie konferencji prasowej Blind.
Atmosfera w kadrze jest zła. Po ostatniej porażce na otwartą krytykę kolegów pozwolił sobie Arjen Robben (przeciwko Turkom z powodu kontuzji nie zagra). Oberwało się zarówno Indiemu, jak i Gregoremu van der Wielowi, który sprokurował rzut karny wykorzystany przez Gylfiego Sigurdssona.
Porażkę z Islandczykami holenderskie media określiły mianem "zawstydzającej". Ich zespół - choć wciąż naszpikowany gwiazdami - jest dziś drużyną bez właściwości i pomysłu na siebie. Sposobem na pokonanie Turków mają być organizacja oraz dyscyplina. Założenia odległe od idei futbolu totalnego.
Obok meczu z Turkami podopieczni Blinda mają przed sobą wyprawę do Kazachstanu oraz domowy mecz z Czechami. Na kolejną wpadkę pozwolić sobie nie mogę. Wówczas nawet udział w barażach może uciec do sfery marzeń.
Holendrzy od trzech dekad regularnie grają w finałach mistrzostw Europy. W elicie może ich zabraknąć teraz, kiedy wrota do udziału w turnieju są otwarte dla dwudziestu czterech drużyn - a więc szerzej niż kiedykolwiek wcześniej. Niedzielny mecz z Turcją rozpocznie się o godzinie 18:00.