Inauguracyjny remis ze Swansea City nie wywołał jeszcze nadmiernego poruszenia na Stamford Bridge, lecz gdy w 2. kolejce The Blues zebrali tęgie lanie od Manchesteru City i polegli 0:3, Jose Mourinho ruszył na zakupy, a najistotniejszym z nich było pozyskanie Pedro Rodrigueza. Dziś śmiało można zakładać, że gdyby nie klęska na stadionie wicemistrza Anglii, Hiszpan grałby obecnie w Manchesterze United, który długo prowadził w wyścigu o jego usługi.
Ostatecznie prawoskrzydłowy trafił jednak do Londynu i wiele wskazuje na to, że zostanie tam jednym z filarów ofensywy. Na dowody nie trzeba było długo czekać. Dał je już w pierwszych trzydziestu minutach debiutanckiego występu przeciwko West Bromwich Albion (3:2), gdy najpierw sam otworzył wynik, a następnie asystował przy golu Diego Costy. W następnej kolejce - gdy Chelsea uległa 1:2 Crystal Palace - obsłużył z kolei Radamela Falcao, gdy ten notował pierwsze trafienie w nowych barwach.
Pedro był ostatnio najjaśniejszym punktem ofensywy The Blues, bo jako jedyny prezentował optymalną formę. Swymi występami przyćmił nawet Edena Hazarda i Cesca Fabregasa. W ubiegłym sezonie obaj notowali w Premier League znakomite statystyki. Belg strzelił 14 goli i dołożył do tego 12 asyst, zaś Hiszpan miał na koncie 3 bramki i 19 ostatnich podań. Dziś obaj z utęsknieniem wyczekują powrotu do formy, którą imponowali jeszcze kilka miesięcy temu.
Nadejdzie jednak moment, w którym zarówno Hazard, jak i Fabregas zaczną grać na miarę swego potencjału, a wtedy - w połączeniu z Pedro - siła ataku Chelsea może być zabójcza. Solidna gra tej trójki gwarantowałaby Jose Mourinho równomierne rozłożenie akcentów w przedniej formacji i przede wszystkim straszenie rywali z każdego sektora boiska.
Dotąd "The Special One" takiego komfortu nie miał. Na lewym skrzydle dysponował błyskotliwym Belgiem, w środku miał Fabregasa, ale już na prawej stronie stale szukał optymalnych rozwiązań i z żadnego nie był zadowolony. Andre Schuerrle opuścił londyńską ekipę już w przerwie zimowej poprzedniego sezonu, a Juan Cuadrado, który miał go zastąpić, póki co okazuje się transferowym niewypałem i niedawno został wypożyczony do Juventusu Turyn.
Przed przyjściem do klubu Pedro najwyżej stały akcje Williana. Brazylijczyk charakteryzuje się dużą ruchliwością, stanowi utrapienie dla rywali, ale niestety dla niego nie zapewniał na prawym skrzydle satysfakcjonujących menedżera statystyk. W całej edycji 2014/2015 uzbierał raptem dwa gole i trzy asysty. Były piłkarz Barcy natomiast w dwóch spotkaniach ma już jedną bramkę i dwa ostatnie podania, czyli ponad połowę dorobku byłego zawodnika Szachtara Donieck.
Po transferze Pedro Willian nie stracił zaufania "The Special One" i tylko zmienił pozycję (został przesunięty do środka pola). Dla Chelsea kluczowa będzie jednak forma trójki Hazard - Fabregas - Pedro. Jeśli oni będą grać na miarę oczekiwań, to ekipę ze Stamford Bridge znów będzie się oglądać przyjemnie, a i Costa - dotąd sfrustrowany własną nieskutecznością - zacznie strzelać więcej goli, wszak w zeszłym sezonie najlepiej układała się jego współpraca z Fabregasem.
Szymon Mierzyński