- Psychika? Myślę, że nawet tutaj nie ma wielkiego kłopotu. Uśmiech losu - to jest to, co przydałoby się lechitom najbardziej. W ostatnim meczu z Podbeskidziem stworzyli sporo sytuacji, ale marnowali jedną po drugiej i z upływem czasu robiło się coraz bardziej nerwowo, stąd ogromna nieskuteczność. Wszystkie mankamenty się nawarstwiały, kibice zaczęli demonstrować swoje niezadowolenie i coraz trudniej było zapanować nad grą - powiedział WP SportoweFakty Jarosław Araszkiewicz.
Takie tłumaczenia niekoniecznie jednak znajdą zrozumienie u zniecierpliwionej poznańskiej publiczności. - Wiem, że to niepopularne, ale też grałem w piłkę i potrafię się wczuć w sytuację zawodników Lecha. Każdy kto sam się zetknął z podobnymi problemami, doskonale zdaje sobie sprawę, że wyjście z tego nie jest łatwe - dodał.
Zarząd Kolejorza postanowił zareagować na koszmarne wyniki w Ekstraklasie i zasadniczo zmienił system premiowania piłkarzy, wiążąc osiągnięcia na krajowym podwórku z tymi na arenie europejskiej. W efekcie premia za występy pucharowe zostanie wypłacona dopiero w grudniu, o ile do tego czasu ekipa Macieja Skorży znacząco poprawi sytuację w tabeli.
- Taka jest decyzja klubowych władz i nie chciałbym jej komentować. Faktem jest, że w pucharach Lech spisywał się dotąd dobrze, natomiast w Ekstraklasie brakuje mu szczęścia. Przecież w meczach z Piastem czy Podbeskidziem poznaniacy nie byli słabsi. Jedyny mankament to nieskuteczność. Mam nadzieję, że przełamanie wreszcie nadejdzie - stwierdził "Araś".
Czy Kolejorz powinien nieco odpuścić rywalizację w Lidze Europy, jednocześnie rzucając wszystkie siły na rozgrywki krajowe? - Nie da się tego zrobić. Dla Lecha, jego kibiców istotny jest każdy mecz. Ta drużyna od wielu lat walczy o najwyższe cele i nie może nagle z czegoś zrezygnować - zakończył.
Tylko nie rozu Czytaj całość