Jak już informowaliśmy na naszych łamach, Dawid Szufryn w poprzednim spotkaniu uszkodził bark i na pewno nie zagra. Kapitan zespołu był w czwartek ponownie u doktora Krzysztofa Ficka w Bieruniu i dostał kolejny zastrzyk. We wtorek okaże się, czy konieczna będzie operacja. Jeśli sprawdzi się czarny scenariusz, stoper ma rundę z głowy. - Wierzę, że po kolejnej wizycie u lekarza usłyszymy dobre wieści i okaże się, że staw barkowy goi się jak należy, co pozwoli na szybszy powrót Dawida - komentuje trener Robert Kasperczyk.
Problemy zdrowotne, ale mniej poważne, dopadły Sebastiana Szczepańskiego. Środkowy pomocnik złapał grypę żołądkową i do treningów wróci po weekendzie. Sztab szkoleniowy nie chce ryzykować zarażenia wirusem innych zawodników, co w obecnej sytuacji kadrowej byłoby wręcz zabójcze. Kara za żółte karki wyklucza także z gry z Arką Gdynia Grzegorza Barana. Pozytywem jest natomiast powrót do kadry meczowej bramkarza Łukasza Radlińskiego. Bramkarz doszedł już do sił po kontuzji i być może zastąpi nie spisującego się zbyt dobrze Marka Kozioła.
Wydawało się, że formacja defensywna biało-czarnych zostanie poważnie wzmocniona osobą Adama Banasia, znanego z boisk Ekstraklasy. Wszystko zmierzało w dobrym kierunku, ale na ten moment sprawa jest w zawieszeniu.
- Kiedy pojawił się ten temat, byłem pozytywnie zaskoczony, bo spodziewałem się, że trafi do klubu ekstraklasowego. Dostaliśmy sygnał, że jest wolnym graczem, więc zadzwoniłem do niego. Rzeczywistość okazała się brutalna - dostał jednak propozycję z najwyższego szczebla, a jego ambicje sięgają właśnie Ekstraklasy. Rozmowy zakończyliśmy jeszcze daniem sobie odrobiny nadziei. Adam powiedział, że jeżeli tylko cokolwiek się zmieni, od razu da sygnał. Teraz jesteśmy zdani na los i poczekamy na rozstrzygnięcia - wyjaśnił szkoleniowiec Sandecji.
Piłkarze z Nowego Sącza w tym sezonie słyną z dużej liczby bramek strzelonych, ale i wielu straconych (19:17). Mecze Pasów są widowiskowe i emocjonujące. Czy i w starciu z Arką Gdynia będzie podobnie? - Na pewno nie zagramy tak hurraoptymistycznie i spontanicznie, jak przyzwyczailiśmy kibiców. Będzie to futbol bardziej wyrafinowany. Nie możemy dać Arce dużo miejsca na boisku, bo wtedy są bardzo groźni. Przy bardzo odważnej grze, moglibyśmy zostać szybko skarceni. Mimo naszych braków kadrowych, nie będziemy płakać nad rozlanym mlekiem. Trzeba się pozbierać i zrobić wszystko, by przywieźć z Gdyni jakąś zdobycz punktową - zakończył trener Kasperczyk.