Piłkarze Termaliki grali przy Łazienkowskiej bez układu nerwowego. Rozgrywali piłkę za każdym razem od własnej bramki. Sebastian Nowak nie wybijał piłki na oślep. Grał do bocznych obrońców, nawet mimo krycia czy pressingu rywala. Drużyna Piotra Mandrysza rozgrywała piłkę na jeden, dwa kontakty. Obrońcy odważnie podłączali się do akcji ofensywnych. Beniaminek ligi prowadził grę w pierwszej połowie. Kpił sobie z gospodarzy grając z nimi w dziadka przed własnym polem karnym. Dawid Sołdecki bez problemu radził sobie z Nemanją Nikoliciem. Błędów na lewej stronie nie robił też Mateusz Kupczak. A to gracze, którzy nie rozegrali nigdy pełnego sezonu w ekstraklasie. Łącznie wystąpili w zaledwie 42 spotkaniach w tej lidze.
Z upływem kolejnych minut gospodarze byli coraz bardziej znużeni ciągłym bieganiem za piłką. Doszło do tego, że po pół godzinie gry wicemistrzowie Polski odpuścili bieganie za rywalem. Termalica miała do przerwy 57 procent posiadania piłki. Paradoksem było to, że gości mogło zgubić zbytnie rozluźnienie.
Goście sprawnie przemieszczali się pod pole karne Legii, ale zazwyczaj brakowało kilku centymetrów, by przyjąć piłkę w kluczowej sytuacji lub po prostu oddać strzał. Zespół Henninga Berga tylko raz zagroził bramce Sebastiana Nowaka. Po pół godzinie Aleksandar Prijović wymienił dwa podania ze Stojanem Vranjesem, ale były gracz Lechii nieczysto trafił w piłkę i Nowak spokojnie ją złapał. Cała drużyna Legii schodziła na przerwę ze spuszczonymi głowami.
- Rzadko spotyka się zespoły, które potrafią rozprowadzać ataki od własnej linii obrony - mówił przed meczem Berg. Dziwi tylko, że nie był w stanie rozpracować rywala mając taką wiedzę.
Przyjezdni grali konsekwentnie. Czyli cierpliwe i precyzyjnie wymieniali podania. I czuli się coraz bardziej swobodnie. Dariusz Jarecki założył siatkę Guilherme, a chwilę później Martin Juhar zdobył bramkę. 27-latek grał w przeszłości w Slavii i Sparcie Praga. Jeden występ miał też w reprezentacji Słowacji. Był to jego drugi gol w trzecim meczu w ekstraklasie. Ale nie bez pomocy Dusana Kuciaka. Jego rodak nawet nie interweniował, a piłka przeszła mu obok barku.
Dopiero bramka zdobyta przez rywali ocuciła legionistów. Dwie minuty później dobrze z lewej strony dośrodkował Tomasz Brzyski, a Nemanja Nikolić pokonał Nowaka płaskim strzałem z kilku metrów.
Obrazek, który dużo mówi o tym meczu. Sołdecki i Nowak lekko spanikowali po stracie gola i dwukrotnie wybili piłkę na oślep. Trener Mandrysz się wściekł. Kazał rozgrywać ją po ziemi.
Zawodnicy Legii najlepszą sytuację na zdobycie drugiej bramki zmarnowali w 75. minucie. Dominik Furman dobrze dośrodkował z rzutu wolnego, Prijović uderzył z kilku metrów, ale Nowak zdołał odbić piłkę do boku. Goście także mieli jedną szansę. Strzał Davida Plizgi z rzutu wolnego z trudem wybronił Kuciak.
Legie ciężko się ogląda. Jej gra jest przewidywalna do bólu. Słonie to przydomek Termaliki. To jednak wicemistrz Polski był na boisku słoniem w składzie porcelany.
Legia Warszawa - Termalica Nieciecza 1:1 (0:0)
0:1 - Martin Juhar 58'
1:1 - Nemanja Nikolić 60'
Składy:
Legia: Dusan Kuciak – Łukasz Broź, Jakub Rzeźniczak, Michał Pazdan, Tomasz Brzyski – Guilherme (81' Bartosz Bereszyński), Dominik Furman, Stojan Vranjes (70' Rafał Makowski), Michał Kucharczyk (58' Ivan Trickovski) – Nemanja Nikolić, Aleksandar Prijović.
Termalica: Sebastian Nowak - Dalibor Pleva, Pavol Stano, Dawid Sołdecki, Dariusz Jarecki - Mateusz Kupczak, Bartłomiej Babiarz - Jakub Biskup (68' Wojciech Kędziora), Martin Juhar, Dawid Plizga (90' Tomasz Foszmańczyk) - Mario Liczka (80' Emil Drozdowicz).
Żółte kartki: Łukasz Broź (Legia), Dariusz Jarecki, Dalibor Pleva (Termalica)
Widzów: 14020
Sędzia:
Krzysztof Jakubik (Siedlce)
#dziejesiewsporcie: piękny gest Hulka