Defensor Kolejorza zagrał ręką w momencie, gdy upadając na boisko się podparł. Właśnie wtedy piłka odbiła się od niej po strzale Łukasza Madeja. - To nie było rozmyślne z mojej strony. Ja bym rzutu karnego za coś takiego nie podyktował, ale to oczywiście nie oznacza, że się nie należał - powiedział Paulus Arajuuri.
Fin uważa, że dopadł go spory pech. - Takie sytuacje zdarzają się bardzo rzadko i są wyjątkowo nieszczęśliwe. Trudno mi było uniknąć tego zagrania. Nie wiem jak to interpretować, bo przepisy często się zmieniają.
Arajuuri był w fatalnym nastroju, bowiem rzut karny wykorzystany przez Romana Gergela odebrał Lechowi zwycięstwo. - To jest właśnie najbardziej rozczarowujące. Przez tę jedenastkę nie wygraliśmy. Jednak nie możemy mieć pretensji do sędziego. To nasza wina. Trzeba po prostu nadal pracować i walczyć, żeby forma się poprawiła - zaznaczył.