Protest Rozwoju podczas derbów miasta. "Też jesteśmy z Katowic"

Przed rozpoczęciem derbowego meczu z GKS-em Katowice piłkarze Rozwoju Katowice wybiegli ze specjalnym transparentem i w koszulkach, które miały zwrócić uwagę władz miasta na problemy klubu.

W sezonie 2015/2016 Katowice doczekały się dwóch klubów w I lidze. Po dziesięciu kolejkach GKS zajmuje 15. lokatę i na swoim koncie ma 10 punktów. Z kolei Rozwój jest ostatni i wywalczył 8 "oczek". Różnica w tabeli jest niewielka, ale w traktowaniu obu klubów przez władze miasta widać już dużą dysproporcję. GieKSa może liczyć z magistratu na ponad 5 milionów złotych, a wsparcie dla Rozwoju wynosi nieco ponad 500 tysięcy złotych, co i tak w większości wraca do miasta w postaci podatków i opłat za wynajem.

W związku z tym na derbowy mecz piłkarze Rozwoju wybiegli w specjalnych koszulkach, na których zawarte było hasło "my też jesteśmy z Katowic". Oprócz tego zaprezentowano transparent o treści "prezydencie Krupa, dlaczego nie chce nam pan pomóc?". - Trener powinien zajmować się szkoleniem, działacze załatwianiem funduszy i logistyką. Na prośbę naszych włodarzy ten transparent, jak i koszulki zostały ubrane po to, by zauważono, że taki klub jak Rozwój Katowice jest w tym mieście i chce uczestniczyć w logicznym wspieraniu tego klubu. Katowice stać na to, by dwie drużyny funkcjonowały na tym poziomie, z docelowym działaniem, by GKS był w Ekstraklasie. Jestem za tym, aby Rozwój był taką satelitą GKS-u - stwierdził szkoleniowiec Rozwoju, Mirosław Smyła.

Rozwój ma jeden z najmniejszych budżetów na zapleczu Ekstraklasy, a do tego przed startem sezonu klub musiał z własnych środków przeprowadzić prace modernizacyjne obiektu przy Zgody. Z tego powodu działacze liczą na większe wsparcie ze strony miasta. - To nie jest drogi klub w utrzymaniu, tam jest praca "pozytywnych wariatów", którzy za nieduże pieniądze robią niesamowitą robotę. Chciałbym, żeby ten zespół był szanowany. Przychodząc do niego w tak trudnym momencie, przychodziłem nie po to, by zarobić pieniądze i próbować się reklamować w I lidze, ale miałem szacunek za to, że ktoś po dwóch latach pamiętał o mnie w klubie i wręczył mi nagrodę za to, że mam udział w awansie. Rzadko się zdarza taki szacunek dla trenera i to jeszcze po takim długim rozbracie. Ciągle wierzę, że ktoś pójdzie po rozum do głowy i jakoś to mądrze poukłada w zakresie piłki nożnej w Katowicach i zrozumie, że warto wspierać jednych i drugich - powiedział Smyła.

Wszyscy w klubie zdają sobie sprawę z tego, w jakiej sytuacji są w porównaniu do GKS-u, lecz mimo sukcesów klub nie jest doceniany przez włodarzy miasta. - Transparent był spowodowany tym, że zdajemy sobie sprawę z tego, w jakim miejscu jesteśmy i znamy swoje miejsce w szeregu. Jestem kibicem GKS-u Katowice i jestem przekonany, że prędzej czy później będzie tutaj Ekstraklasa. Jestem bardzo szczęśliwy, że mogłem tutaj grać przez rok i życzę temu klubowi jak najlepiej. Wydaje mi się, że włodarze miasta też mogliby troszkę docenić nasz wysiłek, który był zrobiony w II lidze, czego efektem był awans do I ligi i mogliby spojrzeć w ten sposób, że jest tam ogromna praca robiona z młodzieżą. Jeszcze nie jeden wychowanek wypłynie na szerokie wody z Rozwoju - przyznał kapitan Rozwoju, Tomasz Wróbel.

Komentarze (0)