O ile PGE GKS Bełchatów mógł cieszyć się z remisu, bo to rywale mieli więcej okazji na strzelenie bramki. Brunatni aktualnie są na szóstym miejscu z piętnastoma punktami na koncie. MKS Kluczbork jest 16. drużyną w tabeli, a dwa punkty więcej pozwoliłyby tej drużynie wyjść ze strefy spadkowej.
- To było spotkanie, w którym wszystko się mogło wydarzyć i z kategorii tych, kto pierwszy strzeli gola, ten wygra. Jedyny powód do radości jest taki, że zagraliśmy po raz pierwszy mecz, w którym nie straciliśmy bramki. W każdym meczu coś strzelaliśmy, ale teraz skuteczność nas zawiodła - przyznał Andrzej Konwiński.
- W czystych sytuacjach bramkowych oceniłbym to na 2:1 dla Kluczborka. Było to trudne spotkanie na pewno dla obydwu zespołów, a nam te punkty były potrzebne bardzo, bo zbliżamy się do dna tabeli. Trzy punkty wyciągnęłyby w górę i bylibyśmy ponad strefą spadkową. Prezentujemy taki futbol, że stać nas jest na to, by wygrać z każdym - zapewnił szkoleniowiec.
W następnej kolejce MKS Kluczbork zmierzy się z dziesiątą drużyną w tabeli, Sandecją Nowy Sącz.