Gdyby spróbować opisać pierwsze sześć kolejek w wykonaniu Olkowskiego to najbardziej pasowałaby "katastrofa". Nieźle oddaje to średnia not wystawianych przez dziennikarzy "Kickera", która wynosi 4,33. To znaczy, że w klasyfikacji obrońców zajmuje 69. miejsce, za nim jest już tylko trzech piłkarzy.
Wygląda na to, że zawodnik, który w dalszej perspektywie miał być następcą Łukasza Piszczka w kadrze narodowej, nie potrafi pozbierać się po złamaniu stopy. Wciąż miota się w poszukiwaniu zaginionej formy. W poprzednim spotkaniu cierpliwość stracił trener Peter Stoeger, który dotychczas stal po stronie piłkarza i przymykał oko na jego puste przebiegi. W zremisowanym 1:1 meczu przeciwko FC Ingolstadt 04 na prawej obronie wystawił Marcela Risse. Pomocnik "Kozłów" zagrał naprawdę dobrze, właśnie po jego wrzutce gola zdobył Anthony Modeste.
I tu pojawia się problem. Trener chciał tylko użyć straszaka na Olkowskiego, a okazało się, że nieco przypadkowo strzelił z ostrej amunicji. Risse stał się realną konkurencją dla Polaka. Z punktu widzenia reprezentanta Polski sytuacja jest trudna, ale warto dojrzeć w niej plusy.
Od kilku tygodni niemiecka prasa sugerowała, że to właśnie odejście Miso Brecko stało się powodem niezadowalającej postawy Polaka. Jego jedynym rywalem o miejsce w składzie był 19-letn Lukas Kluenter. - Nie sądzę, by był taki problem. Dostał przecież konkurencję ze strony Risse. Poza tym, Paweł nie przeszedł w stan spoczynku - uspokajał na łamach "Bilda" dyrektor sportowy 1. FC Koeln, Joerg Schmadtke.
Dokładnie tego samego zdania jest Stoeger. – Olkowski nie podchodzi do swoich obowiązków niepoważnie. Chce grać u nas i jechać z kadrą do Francji – mówił.
Jeśli po odejściu Brecko faktycznie miało brakować rywalizacji, dziś sytuacja wydaje się wręcz idealna. To Olkowski częściowo zmusił go do transferu. Teraz - kiedy Olkowski znowu wie, z kim będzie walczył - może zwiększyć obroty, by samemu nie dać się wykurzyć.
Brak rywalizacji to nie wszystko?
Powodem gorszej dyspozycji "Oli" z pewnością mogło być też "przeczytanie" go. Rywale wiedzą już, gdzie polski piłkarz ma wady, a co jest jego najmocniejszą stroną.
- Drugi sezon w Bundeslidze zawsze jest gorszy. I dla klubu, który awansował, i dla nowego zawodnika. Chodzi przede wszystkim o równą formę. Paweł ma problemy, żeby ją osiągnąć. Jeśli to zrobi, na pewno będzie grał. Rozmawiałem przed sezonem z działaczami 1. FC Koeln i są z niego zadowoleni. Jedyne, co możemy mu w tym momencie doradzić, to zakasanie rękawów - uważa były piłkarz między innymi VfB Stuttgart, Radosław Gilewicz.
Jest poprawa
Wystawienie Risse na prawej obronie trener Kolonii tłumaczył taktyką. Można natomiast domyślać się, że austriacki szkoleniowiec wysłał w ten sposób jasny sygnał polskiemu piłkarzowi: musi ostro wziąć się za siebie, bo inaczej nie będzie miał czego w Kolonii szukać.
Według Schmadtke reakcja była jak najbardziej prawidłowa. Olkowski poczuł się zaniepokojony fatalnymi występami. - Mocno pracował nad defensywą i teraz wygląda to dużo lepiej. Są jeszcze mankamenty, jeśli chodzi o atak, ale możliwe, że wynikają one z braku rytmu. Nie ma pewności siebie - tłumaczył dyrektor sportowy 1FCK.
Jeśli w niedzielnym meczu przeciwko Schalke 04 naszego reprezentanta znów zabraknie - powody do zmartwień będą znacznie poważniejsze. Obaj prawi obrońcy, których Adam Nawałka powołał są bez formy.
Wszystko wyjaśni się w ten weekend. Mimo słabego początku obecnego sezonu Olkowskiemu przyznać trzeba, że Bundesligę wziął niemal z marszu. Spektakularnie wygryzł ze składu Brecko, czyli kapitana Kolonii. Dlatego też oczekiwania wobec niego wzrosły.
"Ola" nie podołał jednak temu zadaniu. Nie tylko nie utrzymał formy, ale też znacznie obniżył loty. Jak spadać - to z wysokiego konia. Oby nasz reprezentant jeszcze na niego wskoczył.
Mateusz Karoń
Nikolić - piłkarz kompletny