Grzegorz Baran: Biję się w pierś

Sandecja Nowy Sącz przegrała 1:2 z MKS-em Kluczbork. Pomocnik sądeckiej drużyny nie szczędził gorzkich słów po końcowym gwizdku. - Nie pamiętam, kiedy miałem tyle głupich strat - przyznał.

Losy spotkania 11. kolejki I ligi rozstrzygnęły się już w pierwszej odsłonie. Wynik do przerwy 1:2, utrzymał się do końcowego gwizdka. Dla gości trafiali Michał Kojder i Maciej Kowalczyk, a marnym pocieszeniem dla Sandecji był gol Bartłomieja Kasprzaka.
 
- Zagraliśmy bardzo słabą pierwszą połówkę - podkreślił Grzegorz Baran. Daliśmy się napędzać Kluczborkowi swoimi stratami. To tyczy się również mnie - nie pamiętam, kiedy w 45 minut miałem tyle głupich strat. Biję się mocno w pierś i muszę zrobić wszystko, by w następnym meczu wyglądało to lepiej. Tracimy bardzo prosto bramki i musimy to jak najszybciej zmienić. Chyba trzeba powiedzieć sobie po męsku parę rzeczy w szatni. Wszystko jest do uratowania, ale musimy grać zdecydowanie lepiej - dodał.

Gra obronna jest dużym mankamentem Sandecji, ale piłkarze z Nowego Sącza nadrabiali to dużą liczbą strzelonych bramek. Tym razem nie wykorzystali kilku groźnych sytuacji. Arkadiusz Aleksander trafił w poprzeczkę, ale też mógł zaliczyć asystę, gdyby Łukasz Nowak nie strzelił w środek bramki w wybornej okazji. - Cały czas stwarzamy sytuacje i mogliśmy otworzyć wynik jeszcze przy stanie 0:0, ale Bartek Dudzic przeniósł piłkę nad poprzeczką. Potem po naszym głupim błędzie w ustawieniu straciliśmy bramkę na 0:1. Nie jest łatwo gonić wynik, ale udało się nam strzelić na 1:1. Niestety zbyt szybko straciliśmy kolejnego gola. W drugiej połowie praktycznie stworzyliśmy jedną sytuację, a to zdecydowanie za mało - kontynuował Baran.

Pomocnik biało-czarnych nie chciał szukać usprawiedliwień w problemach kadrowych. Kontuzje wykluczyły z gry Dawida Szufryna, Josefa Ctvrtnicka, a za kartki pauzował Kamil Słaby. Na domiar złego już w 12. minucie z urazem mięśnia dwugłowego zszedł z boiska Bartłomiej Dudzic. Ponadto kiepska postawa Adriana Danka na prawej obronie, zaowocowała zmianą już w 31. minucie. Trener Robert Kasperczyk musiał przesunąć Mateusza Bartkowa z lewej na prawą obronę, Bartłomieja Kasprzaka na bok pomocy, by zrobił miejsce na środku rezerwowemu Łukaszowi Nowakowi.

- Nie możemy zwalać na brak szczęścia. Mamy w kadrze 20 zawodników i nie przegraliśmy dlatego, że jeden z nich zszedł z boiska z kontuzją. Po prostu musimy grać zdecydowanie lepiej - przede wszystkim w defensywie. Życzył bym sobie, abyśmy zagrali w końcu na zero z tyłu - zakończył Grzegorz Baran.

Źródło artykułu: