Łukasz Piszczek, według prognoz miał usiąść na ławce rezerwowych w "Der Klassiker". Zaskoczenie było ogromne, kiedy Polak znalazł się w podstawowym składzie na pozycji lewego obrońcy. W ostatnich latach Piszczek niemal zawsze występował na prawej stronie defensywy i w tej roli był za naszą zachodnią granicą bardzo ceniony, a po drugiej stronie boiska prawie w ogóle się nie pojawiał.
"Der Westen" uznał, że Piszczek był jednym z pięciu najsłabszych ogniw w drużynie Thomasa Tuchela i przyznał mu notę "5" (gdzie "1" - najlepsza ocena, "6" - najgorsza). W uzasadnieniu wskazał, że miał ogromne problemy z powstrzymywaniem rywali i zawinił co najmniej przy dwóch golach strzelonych przez Bayern Monachium. Rzeczywiście - zostawił zbyt dużo przestrzeni Mario Goetze, nim ten dośrodkował do Roberta Lewandowskiego przed bramką na 4:1, a w 66. minucie dał się ograć Thiago Alcantarze i po chwili Goetze ustalił wynik.
"Lewa obrona? To nie jest pozycja dla niego. Bawarczycy zawsze atakowali jego stroną boiska, ponieważ był najsłabszy w drużynie. Brakowało mu też wsparcia" - napisali redaktorzy "Ruhr Nachrichten" i również przyznali reprezentantowi Polski "5". Taką samą ocenę Piszczek otrzymał od Revier Sport".