Choć po siedmiu kolejkach rozgrywek Primera Division FC Barcelona ma tylko punkt straty do liderującego w tabeli Villarreal CF, to nastroje w stolicy Katalonii są minorowe. Początek sezonu w wykonaniu drużyny, która wiosną zachwycała kibiców na całym świecie, jest po prostu zły.
Dwie wyjazdowe katastrofy
Oznaki tego, że drużyna prowadzona przez Luisa Enrique ma kłopoty, widać było już w meczu o Superpuchar Europy z Sevillą. Barcelona straciła w nim aż cztery gole i tylko dzięki niezawodnemu Pedro Rodriguezowi przechyliła szalę zwycięstwa na swoją stronę.
Kilka dni później lekcję skutecznego futbolu dał jej Athletic Bilbao, który rozgromił faworyzowanego rywala aż 4:0. Dla kibiców to był szok, choć porażkę tłumaczono brakiem szczęścia i eksperymentalnym zestawieniem linii obrony. Ligowe spotkania utwierdziły jednak wszystkich, że forma zespołu jest daleka od optymalnej.
Choć cztery kolejne mecze kończyły się jej zwycięstwami, to Barca nie przekonywała. Prawdziwa katastrofa nastąpiła 23 września na Estadio Balaidos. Grająca widowiskowo Celta Vigo, jako druga drużyna w tym sezonie zmiażdżyła wręcz Barcelonę (4:1).
W ostatnią niedzielę przyszło kolejne niepowodzenie, tym razem z Sevillą (1:2). W pierwszych siedmiu kolejkach nowego sezonu hiszpańskiej ekstraklasy Barcelona poniosła już dwie porażki. Dla Dumy Katalonii to najgorszy start w rozgrywkach od ponad 10 lat. Na początku rozgrywek 2003/2004 równie słabo wystartowała drużyna prowadzona przez Franka Rijkaarda.
Kontuzje i fatalna defensywa
Co jest przyczyną złej gry drużyny, która jeszcze kilka miesięcy temu wznosiła puchar na zwycięstwo w Lidze Mistrzów? Przede wszystkim kontuzje.
Od początku sezonu dopadły one aż dziewięciu zawodników! Z powodu urazów wypadali: Claudio Bravo, Douglas, Thomas Vermaelen, Jordi Alba, Adriano Correia, Rafinha, Andres Iniesta, i przede wszystkim .
Pod koniec września Argentyńczyk doznał poważnej kontuzji kolana, która wyłączy go z gry aż na osiem tygodni. Choć statystyki pokazują, że bez genialnego napastnika Barcelona też potrafi wygrywać, to jego brak jest teraz niezwykle widoczny. Bez swojego najlepszego piłkarza drużyna ma poważne problemy nawet ze stwarzaniem sobie podbramkowych sytuacji.
Kontuzje obrońców spowodowały, że Luis Enrique nie mógł w kilku kolejnych meczach wystawić linii obrony stworzonej z tych samych graczy. To z kolei było przyczyną braku stabilności, co doprowadziło do poważnych kłopotów w defensywie.
W całym poprzednim sezonie zespół stracił zaledwie 21 bramek. Gra obronna była bardzo silną stroną ekipy Luisa Enrique, teraz jest zupełnie na odwrót. Fatalne błędy notuje Gerard Pique, pewności brakuje Jeremy'emu Mathieu czy Javierowi Mascherano.
Na dodatek pomyłki przytrafiają się Marc-Andre ter Stegenowi. Wiosną niemiecki bramkarz grał tylko w Champions League i spisywał się znakomicie. Teraz wskoczył do bramki na stałe z powodu kontuzji Bravo, jednak jego niektóre interwencje wzbudzają tylko uśmiech politowania wśród kibiców.
Plaga kontuzji oraz wciąż obowiązujący zakaz transferowy spowodowały, że w ostatnim ligowym spotkaniu na Ramon Sanchez Pizjuan na ławce rezerwowych musieli usiąść szerzej nieznani zawodnicy drugiej drużyny: Gerard Gumbau i Juan Camara. W innym przypadku Luis Enrique miałby do dyspozycji zaledwie pięciu zmienników (którzy nota bene obecnie nie gwarantują odpowiedniej jakości).
Quo vadis?
Do końca roku Barcelonę czeka niezwykle trudny czas. Kadra jest bardzo uszczuplona, a drużyna musi zwyciężać - strata jakichkolwiek punktów w lidze może później bardzo drogo kosztować, a rywale w Lidze Mistrzów także będą chcieli wykorzystać ich problemy.
Trudno jednak wyobrazić sobie fantastyczną serię zwycięstw, szczególnie bez Messiego i z tak niską skutecznością jaką zaprezentowali w stolicy Andaluzji.
Dopiero w styczniu do dyspozycji szkoleniowca będą Arda Turan i Aleix Vidal. Katalońska prasa informuje także o zainteresowaniu Philippe Coutinho. Jeśli na Camp Nou poważnie myślą o obronie mistrzostwa i ponownym sukcesie w Europie, konieczne są wzmocnienia.
Czy jednak w 2016 roku będą mieli jeszcze o co grać...?
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)