Gdy myślimy o piłkarzach ponad 40-letnich, do głowy przychodzą przede wszystkim bramkarze. Ewentualnie gracze, którzy tuż przed piłkarską emeryturą, występują w egzotycznych ligach. Oczywiście są wyjątki - w wieku 40 lat buty na kołku zawiesił Ryan Giggs, a rok starsi byli Paolo Maldini, Alessandro Costacurta, Javier Zanetti, Teddy Sheringham i Kevin Phillips. Wymienieni w większości nie byli jednak kluczowymi ogniwami swoich drużyn w ostatnich latach kariery.
Ze Roberto w lipcu skończył 41. rok życia i nie myśli o rezygnowaniu z gry - światowe media obiegła wiadomość, że właśnie przedłużył do 31 grudnia 2016 roku kontrakt z Palmeiras Sao Paulo. "Są trenerami, menedżerami, skautami. Wielu byłych zawodników, gdy kończy czterdziestkę, przechodzi do nowego zawodu. Nie dotyczy to Ze Roberto - on po prostu gra dalej" - komentuje niemiecki "Der Spiegel", zachwycając się kondycją i wydolnością 84-krotnego reprezentanta Brazylii.
Myli się ten, kto sądzi, że Ze Roberto pełni w swoim zespole rolę dżokera albo przede wszystkim służy pomocą młodszym piłkarzom. Od początku tego roku wziął udział w 42 oficjalnych spotkaniach klubu z Sao Paulo i strzelił 6 goli. Palmeiras z weteranem w składzie nie zawodzi - obecnie zajmuje 5. miejsce w tabeli i jest już w półfinale Pucharu Brazylii. Kibice mogą zadowoleni, że działacze sięgnęli po Ze Roberto, zwłaszcza że w poprzednim sezonie biało-zieloni bronili się przed spadkiem z ligi.
Wielka kariera niewysokiego pomocnika zaczęła się w 1997 roku. Real Madryt wydał wówczas na wychowanka Portuguesy Sao Paulo 9 mln euro. W Hiszpanii piłkarz się nie przebił, rozegrał tylko 21 spotkań i wrócił do ojczyzny, ale półtora roku później znów był w Europie. Wzmocnił Bayer Leverkusen i szybko wyrósł na gwiazdę całej Bundesligi. Miał udział w sensacyjnym awansie Aptekarzy do finału Ligi Mistrzów, a następnie za niecałe 10 mln euro zasilił Bayern Monachium. A Bawarczycy - jak wiadomo - podkupują konkurentom tylko tych zawodników, którzy zagrażają dominacji FCB w Niemczech.
Ze Roberto postanowił zostać w Palmeiras na dłużej:
Lista sukcesów Ze Roberto jest długa. Ma w dorobku cztery tytuły mistrza Niemiec i cztery triumfy w DFB-Pokal. Może pochwalić się też Pucharem Europy, choć miał niewielki wkład w zwycięstwo Królewskich w 1998 roku. W Bayernie był niezastąpiony, świetnie kierował grą Bawarczyków. Strzelał sporo goli i jeszcze więcej asystował. Mimo to dwukrotnie opuszczał Gwiazdę Południa: w 2006 roku na krótko wzmocnił Santos FC, a w 2009 Hamburger SV. W klubie z północy raz jeszcze udowodnił, że jest klasowym piłkarzem, któremu zaawansowany wiek w niczym nie przeszkadza.
W Bundeslidze Ze Roberto wystąpił 336 razy, strzelił 39 goli i 97 razy asystował. Był jednym z najlepszych cudzoziemców w historii ligi niemieckiej, choć nie zawsze grał efektownie. Czasami zostawał w cieniu widowiskowo grających i wzbudzających duże emocje Michaela Ballacka, Roya Makaaay czy Luki Toniego, ale jego zasługi dla Bayeru oraz Bayernu są nie do przecenienia.
Gdy Ze Roberto opuszczał Niemcy, wydawało się, że wkrótce powie "dość", zwłaszcza gdy przyjął ofertę katarskiego Al-Gharafa. Na Bliskim Wschodzi długo jednak nie wytrzymał i w 2012 roku wrócił do ojczyzny. Najpierw imponował w Gremio Porto Alegre, a od stycznia w niczym nie ustępuje mniej zaawansowanym wiekowo piłkarzom w Palmeiras. Być może o 41-latku jeszcze usłyszymy, choć raczej nie w kontekście występów w reprezentacji. Z Canarinhos Ze Roberto pożegnał się w 2006 roku po mundialu w Niemczech.