Przegraliśmy Dybalę. O kogo warto walczyć? Piąta kolumna z Ameryki Południowej

Jest ich blisko 100. Weryfikacja wymaga benedyktyńskiej pracy. Nie znają polskiego, czasem pochwalą się tylko, że pieroga przekąsili albo wypili zupę z buraków.

 Redakcja
Redakcja
PAP/EPA/Di Marco / PAP/EPA/Di Marco

Kilku naprawdę utalentowanych, inni wywodzą się z uznanych klubów i mają niezłe młodzieżowe CV z występami w reprezentacjach i udziałem w mistrzostwach kontynentu. Latynosi z polskimi korzeniami rozbudzają marzenia o tym, że kiedyś i u nas pojawi się artysta na miarę Leo Messiego, Jamesa Rodrigueza czy Alexisa Sancheza.

Z wieloma graczami problem jest ten sam: jeśli rodzina uciekała z zaboru rosyjskiego czy austriackiego, jakie obywatelstwo powinien otrzymać prawnuk? Taki Igor Lichnovski z Chile (obecnie FC Porto) ma paszport austriacki, chociaż nie kojarzy się z tradycyjnie brzmiącymi nazwiskami z kraju Krankla, Pfeiffenbergera czy Maiera. Co więcej, w wielu rodzinach żadne dokumenty nie przetrwały, ludzie uciekali, gdzie pieprz rośnie i 100 lat temu z okładem nie przewidywali powrotu do starej Europy. Nowy Świat jawił się znacznie ciekawiej. Wie o tym chociażby rodzina Dybał z Sao Paulo.

Dziurawe sito eliminacji

Podobnych przykładów jest sporo, głównie w Brazylii. Komar, Żurek, Dybał, Rożen, Konieczny są młodzi, a każdy z nich nieźle rokuje na przyszłość. Z Polską niewiele mają wspólnego i marzą o grze dla Argentyny czy Brazylii, ale polski paszport to chociaż szansa dla klubów ekstraklasy na wyjęcie zdolnych chłopaków bez statusu: non-UE.

W ostatnich latach szczególnie Brazylia dała europejskim krajom batalion zawodników do reprezentacji. Hiszpania ma Diego Costę z Chelsea i Thiago z Bayernu. Portugalia Bruno Alvesa z Zenita, acz pamięć o wyczynach Deco w tym kraju jest wiecznie żywa. Niemcy do niedawna mieli Cacau, ostatnio przez młodzieżówki przewijał się Nuno. Belgowie sprawdzali Igora de Camargo, Włosi już grają z Ederem, a próbują namówić na niebieską koszulkę Jorginho z Napoli.

Wszyscy jednak zmieniali barwy przez zasiedzenie, po latach gry w Europie, a nie ze względu na zawiłe losy przodków. To Włosi przez dekady byli mistrzami w podbieraniu talentów Argentynie. Powołując się na korzenie 2 milionów rodzin, które między XIX wiekiem a połową XX opuściły kraj by zasiedlić południe Ameryki Południowej, potrafili wyjąć nawet pięciu graczy na mundial w 1938 roku! Albo ostatnimi czasy, weźmy takiego Franco Vasqueza, który w Argentynie grał w małym klubie, a w Italii błyskawicznie zrobił furorę. Vasquez był 19. Argentyńczykiem powołanym do reprezentacji Włoch! A jeszcze Włosi zastanawiali się nad podebraniem Paolo Dybali.

(...)

Bartłomiej Rabij

Cały artykuł w najnowszym numerze tygodnika „Piłka Nożna”. Od wtorku w kioskach!

CZYTAJ WIĘCEJ W PIŁCE NOŻNEJ

Czy Nikolić pobije rekord Ekstraklasy? -->

Lewandowski: nie porównujcie mnie z Messim i Ronaldo -->

Kolejna kontuzja w Manchesterze City -->



Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×