Niesamowity spadek formy Sevilli

Mieli walczyć o czołową lokatę w lidze i sukces w LM. Tymczasem po dwóch miesiącach sezonu piłkarze Sevilli są niezwykle daleko od spełnienia obu tych założeń. Drużyna, która jeszcze w sierpniu imponowała, teraz znajduje się w poważnym kryzysie.

Tomasz Skrzypczyński
Tomasz Skrzypczyński
OLI SCARF/AFP / OLI SCARF/AFP

Jeszcze 11 sierpnia Sevilla rozegrała kapitalne zawody w meczu o Superpuchar Europy. Sevillistas przegrywali w nim z Barceloną już 1:4, jednak dzięki niezwykłej determinacji zdołali doprowadzić do wyrównania. Byli nawet o włos od zwycięstwa, jednak siła Dumy Katalonii ostatecznie wzięła górę nad andaluzyjskim sercem. Postawa piłkarzy zwiastowała jednak kolejny wspaniały sezon.

Minęły dwa miesiące i gracze z Ramon Sanchez Pizjuan są blisko dna. W ligowej tabeli zajmują dopiero 13. miejsce z trzema punktami przewagi nad strefą spadkową, a w środowy wieczór ponieśli bolesną porażkę z Manchesterem City w Lidze Mistrzów, która może ich bardzo drogo kosztować. Co się stało z zespołem Grzegorza Krychowiaka?

Fatalne wyniki Sevilli w ostatnich tygodniach są trudne do wytłumaczenia. W porównaniu do zeszłego sezonu drużyna prowadzona przez Unaia Emery'ego nie została osłabiona. Wprawdzie z klubem pożegnał się najlepszy strzelec Carlos Bacca, jednak trudno dziwić się dyrektorowi sportowemu Monchiemu, że sprzedał 29-letniego Kolumbijczyka za 30 milionów euro. Ponadto z kluczowych graczy odszedł tylko Aleix Vidal, podpisując kontrakt z Barceloną. Zostali jednak Vicente Iborra, Vitolo, Nicolas Pareja, Jose Antonio Reyes czy wspomniany Krychowiak. Ponadto sprowadzono kilku graczy, gotowych do gry w podstawowej "11".

Przede wszystkim pozyskano Jewhena Konopliankę, jedną z największych gwiazd ukraińskiej piłki. Pojawili się także m.in. Steven N'Zonzi, Iago Aspas, Adil Rami, Michael Krohn-Dehli i przede wszystkim duet napastników: Ciro Immobile i Fernando Llorente. Nie byłoby więc wielkim ryzykiem stwierdzenie, że zespół jest nawet silniejszy, niż w ubiegłym sezonie.

Dlaczego więc Sevilla ze wszystkich dwunastu meczów wygrała tylko trzy? W pewnym sensie aż trzy, ponieważ triumfy nad Rayo Vallecano (3:2), a przede wszystkim ligowe zwycięstwo nad Barceloną (2:1) były bardzo szczęśliwe. Pokonanie Dumy Katalonii nie może z kolei dać wiele, jeśli przegrywa się na boisku beniaminka z UD Las Palmas (0:2) czy remisuje 1:1 z SD Eibar.

Początkowo, jako przyczynę słabszych wyników podawano kontuzje czołowych graczy. We wrześniu urazy prześladowały Ramiego, Daniela Carrico, Pareję i przede wszystkim Evera Banegę, jednego z liderów drugiej linii zespołu. Argentyńczyk zdążył jednak wrócić na boisko, podobnie jak Rami, a drużyna wciąż zawodzi.

Hiszpańscy dziennikarze oceniają, że piłkarze z Andaluzji nie wyglądają dobrze pod względem fizycznym. Tyczy się to także Krychowiaka, który choć nie zawodzi, to nie jest w takiej dyspozycji, jak rok temu. - Pod względem fizycznym zawodnicy wyglądają źle. Rok temu, dzięki sile Krychowiaka czy Stefana Mbii zespół dominował nad rywalami. Teraz bardzo tego brakuje - ocenił dziennikarz "Estadio Deportivo" Enrique Garcia Collado, cytowany przez "Przegląd Sportowy".

Wydaje się jednak, że największym grzechem Sevilli jest po prostu fatalna skuteczność. W niemal każdym spotkaniu stwarzają sobie oni kilka lub kilkanaście doskonałych okazji, które nie są w stanie zamienić na gole. Tak było choćby w ostatniej ligowej kolejce przeciwko Eibar. Tylko w drugiej połowie mieli co najmniej pięć 100-procentowych okazji. Takich, w których trudno było gola nie strzelić. A jednak.

Kontuzjowany jest Llorente, Emery'ego nie przekonuje Immobile. Na środku ataku gra więc Kevin Gameiro. Nie można odmówić mu umiejętności, jednak nie jest to typowy środkowy napastnik. Francuz zawsze grał najlepiej, gdy miał obok siebie drugiego snajpera, który mógł wziąć na siebie ciężar gry. Wtedy szybki Gameiro miał więcej miejsca na swoje rajdy. Tak wyglądała współpraca z Baccą. Kolumbijczyka już jednak nie ma.

Brakuje też po prostu szczęścia. W środę na Etihad Stadium Sevilla nie była gorsza od Manchesteru City. Mogła nawet wygrać, przez większość meczu to Andaluzyjczycy byli lepszą drużyną. Wystarczył jednak jeden błąd w doliczonym czasie gry, by przegrać (1:2). Po trzech kolejkach fazy grupowej Ligi Mistrzów zespół zajmuje trzecią pozycję i ma nikłe szanse na awans do kolejnej rundy. Jeśli forma piłkarzy się nie poprawi, to po kolejnych meczach mogą nawet spaść na ostatnie miejsce i zakończyć swój udział w europejskich pucharach już jesienią.

Wydaje się jednak, że Unai Emery musi się skupić na ligowych rozgrywkach. Przed Krychowiakiem i spółką trudne tygodnie, czekają ich mecze m.in. z Villarreal i Realem Madryt. Jeśli Sevilla nie chce w najbliższym czasie osiąść na dnie tabeli, to musi włożyć wszystkie siły w spotkania w Primera Division. Nie ma innego wyjścia.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×