Historia jak z bajki. W 2014 r. grał z amatorami, teraz broni w ekstraklasie

Luis Zwick marzył o grze w ukochanym klubie. Ale Hertha Berlin nie chciała go zaprosić na próbny trening. Wówczas na desperacki krok zdecydował się jego ojciec, który wysłał do wielu klubów filmy z grą syna. Odezwał się tylko jeden - Dundee United.

Michał Fabian
Michał Fabian
Fot Facebook / Fot. Facebook

We współczesnym futbolu kluby kładą nacisk na wyławianie młodych talentów. Działają akademie piłkarskie oraz siatki skautów, którzy penetrują boiska miast, miasteczek i wsi. Wydaje się, że w takich warunkach ktoś, kto w młodym wieku zdradza spore możliwości, musi zostać zauważony i otrzymać szansę na wyższym szczeblu.

Luis Zwick za taki właśnie talent uchodził. Jednak lata mijały, a on wciąż nie potrafił się wybić ponad poziom amatorski.

Brat krzyczał: "Luis umiera"

Od dziecka chciał zostać zawodowym piłkarzem. Jako siedmiolatek rozpoczął treningi w klubie Teltower FV 1913, z miejscowości Teltow w Brandenburgii. W dzieciństwie pozostawał pod stałą obserwacją lekarzy. Chorował bowiem na tzw. padaczkę Rolanda (łagodniejsza postać padaczki, pojawiająca się głównie u dzieci). Pewnej nocy zaczął się trząść w łóżku. - Nie mogłem niczego powiedzieć, niczego nie widziałem, ale wszystko słyszałem. Mój brat Paul cały czas krzyczał: "Luis umiera". Byłem przerażony - wspomina bramkarz.

Na szczęście po kilku latach choroba ustąpiła. Dzień, w którym usłyszał od lekarza, że nic nie stoi już na przeszkodzie, by został piłkarzem, uznał za jeden z najszczęśliwszych w życiu. - Poczułem wielką ulgę - przyznaje. Między słupkami radził sobie coraz lepiej, jako 15-latek przeniósł się do Herthy 03 Zehlendorf. To klub amatorski, który rywalizował wówczas w Berlin-Lidze (VI liga). Luis wywalczył z nim awans w sezonie 2013/14.

20-latek zbierał dobre opinie, ale piąta liga nie była szczytem jego marzeń. To był najwyższy czas, by podjąć ważną życiową decyzję. Albo rozpocząć studia i grać w piłkę tylko na poziomie amatorskim, albo zrobić wszystko, by jednak któryś z mocniejszych klubów w końcu go dostrzegł. Zwick wybrał wariant numer 2.

Od dziecka kibicował Herthcie Berlin, próbował więc - różnymi kanałami - załatwić sobie zaproszenie na trening tym klubie. Berlińczycy jednak nie byli nim w ogóle zainteresowani. Podobnie Union Berlin. Testy zaoferowały mu... Optik Rathenow i Berliner AK 07. Z tego także nic nie wyszło. Wówczas na desperacki krok zdecydował się ojciec Luisa - Carlos. Przez lata wspierał go w realizowaniu marzeń. Dostrzegł, że syn znalazł się na rozdrożu.

Ojciec wysłał taśmy

Carlos Zwick wziął sprawy w swoje ręce. Przygotował nagrania z występami Luisa i zaczął je rozsyłać po różnych klubach. Najpierw z niemieckiej 1. i 2. Bundesligi. Nie było jednak żadnego odzewu. Znajomy namówił go, by przygotować więcej kopii. Za jego pośrednictwem przesyłki trafiły także do klubów z angielskiej i szkockiej Premier League.

W końcu przyszła jedna, jedyna odpowiedź. Z Dundee United, klubu szkockiej ekstraklasy. Zadecydował prawdopodobnie przypadek. - Rzecznikiem prasowym była kobieta, która pochodziła z Niemiec. To ona przekazała film trenerowi bramkarzy - wspomina Zwick, który chciał już wówczas składać dokumenty na Uniwersytet w Poczdamie.

Zobacz krótki film o Zwicku

Poleciał do Szkocji w czerwcu 2014 r. Wyspiarze obejrzeli go na treningu, zrobił dobre wrażenie. Na tyle dobre, że chcieli go dalej obserwować. Był tylko jeden problem - Dundee United na nadmiar gotówki nie narzekało. Szkoci zaproponowali więc Zwickowi następujący układ: grasz w drużynie U20, mieszkasz w internacie za darmo, ale o wynagrodzeniu na razie musisz zapomnieć.

- Wiedziałem, że jeśli chcę zrobić skok do zawodowego futbolu, muszę brać to, co się nadarza - wspomina Zwick w rozmowie z gazetą "Berliner Morgenpost". Miał to szczęście, że pochodzi z zamożnej rodziny. Ojciec Carlos jest architektem, ma firmę w Berlinie. Obiecał synowi, że w trudnym dla niego okresie wesprze go finansowo. Luis przez rok miał się koncentrować tylko i wyłącznie na futbolu.

Wołali na niego "Fu**ing Neuer"

Rodzina zresztą już wcześniej robiła wszystko, by chłopak został zawodowym piłkarzem. Jako nastolatek chodził na dodatkowe, specjalistyczne treningi bramkarskie. Miał także zajęcia z trenerem przygotowania fizycznego, a także trenerem mentalnym. Nie było jednak tak, że chłopak dostawał wszystko za darmo. Uczono go szacunku do pieniędzy, pracował na budowie u swojego ojca chrzestnego.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×