Paradoks Borussii Moenchengladbach. Zaczęła wygrywać dopiero po odejściu... twórcy sukcesów

Lucien Favre był w Moenchengladbach uważany niemal za zbawiciela. Choć zespół zawodził, działacze nie śmieli nawet myśleć, by mogli go zwolnić. Okazało się jednak, że dymisja Szwajcara radykalnie poprawiła grę i wyniki.

Favre na ratunek

W latach 70. XX wieku Borussia Moenchengladbach rządziła w Bundeslidze i liczyła się w Europie. W kolejnej dekadzie zaliczano ją do ścisłej czołówki w Niemczech, a jeszcze w 1996 roku finiszowała tuż za podium. Później nastąpił kryzys - Źrebaki dwukrotnie opuściły szeregi najlepszych drużyn w lidze i nie potrafiły nawiązać do dawnych sukcesów.

W 2009 roku Gladbach finiszowali na 15. miejscu w lidze, a kolejny sezon zakończyli na 12. pozycji. Pod wodzą Michaela Frontzecka grali bardzo słabo i znów zmierzali do II ligi. W lutym 2011 roku na ratunek Borussii ruszył Lucien Favre, który wcześniej pokazał się z dobrej strony w Herthcie Berlin.

Szwajcar stanął przed arcytrudnym zadaniem, ponieważ na 12 kolejek przed końcem sezonu jego drużyna traciła 7 punktów do miejsca barażowego i grała katastrofalnie zwłaszcza w obronie. Favre zadziałał niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki - jego podopieczni zdobyli aż 20 punktów i wspięli się na 16. pozycję, po czym wygrali baraże z VfL Bochum.

Kurs na Ligę Mistrzów

Favre nie otrzymał od działaczy fortuny na wzmocnienia i w składzie nie doszło do rewolucji. Mimo to w sezonie 2011/2012 Gladbach sensacyjnie zajęli 4. miejsce, prezentując świetny futbol - byli niemal bezbłędni w obronie i kreatywni w ataku, a ich grę zaczęto nawet określać jako "tiki-taka". Trener dokonał cudu, a wszystko wskazywało, że to dopiero początek. Problemem okazało się zainteresowanie możniejszych klubów największymi gwiazdami.

Szwajcar dał się poznać jako szkoleniowiec nielubiący rotować składem. Zatem gdy z klubu odeszli Dante, Roman Neustaedter i przede wszystkim Marco Reus, było pewne, że Gladbach obniżą loty. Sezon 2012/2013 okazał się niełatwy, nie zabrakło potknięć, ale Favre ugasił pożar - 8. pozycja na koniec rozgrywek nie była znacznym regresem.

Bez szwajcarskiego trenera Gladbach w 2011 roku z hukiem spadliby z Bundesligi
Bez szwajcarskiego trenera Gladbach w 2011 roku z hukiem spadliby z Bundesligi

Dzięki kolejnym przemyślanym wzmocnieniom i zatrzymaniu ważnych piłkarzy Gladbach stopniowo wracali do formy z pierwszej połowy 2012 roku. Systematycznie kroczyli naprzód i wreszcie w minionym sezonie dopięli swego - pierwszy raz w historii awansowali do Ligi Mistrzów. To nie był sukces przypadkowy. Favre znalazł równowagę między obroną a atakiem, wcześniej trafiając w "10" z transferami Raffaela czy Maxa Kruse.

Letnie roszady rozbiły zespół

Po bardzo udanym sezonie 20112012 Borussię opuściły kluczowe ogniwa i nie inaczej było tym razem. Odeszli Kruse oraz Christoph Kramer, a na domiar złego poważnie kontuzjowani byli Martin Stranzl i Alvaro Dominguez. Wskutek tego drużyna Favre'a zupełnie straciła stabilność w obronie, pewność siebie i pomysły na grę ofensywną. Pojawiła się nerwowość skutkująca prostymi błędami, a obniżka formy okazała się dramatyczna.

Porażki 1:2 z Mainz, 0:3 z HSV czy 0:1 z Koeln wzbudziły niepokój, ale zwolnienie trenera wydawało się nierealne. Nie przez przypadek przed sezonem niemieccy dziennikarze uznali, że Szwajcar jest trenerem z najsilniejszą pozycją w całej lidze nawet przed Pepem Guardiolą! Poza tym po pięciu kolejkach strata do bezpiecznej pozycji wcale nie była znaczna.

Trener-cudotwórca bez recepty

To, że Szwajcar tak szybko powiedział "dość", było sporą niespodzianką. Początkowo wszystkim w Niemczech trudno było w to uwierzyć. - Po dokładnej analizie doszedłem do wniosku, że najlepszym rozwiązaniem będzie, jeśli ustąpię - stwierdził krótko Favre i opuścił tonący statek. Konsternacji nie kryli działacze, którzy wprost przyznali, że są zupełnie przygotowani na taki krok trenera i nie mają "planu B".

Skoro trener, który okazał się cudotwórcą na Borussia-Park i od niemal pewnego spadku z Bundesligi poprowadził Borussię do Ligi Europy i Ligi Mistrzów, nie znalazł recepty na poprawę gry zespołu, można było się obawiać, iż Gladbach znaleźli się na równo pochyłej. Wyniki i styl były rzeczywiście alarmujące, a zatrudnienie niedoświadczonego Andre Schuberta niczego dobrego nie wróżyło.

Favre z wozu, drużynie lżej?

Beznadziejna postawa Borussii na początku sezonu zaskakiwała, rezygnacja Favre'a zdziwiła niemal wszystkich, ale dyspozycja Die Fohlen pod wodzą Schuberta jest prawdziwym szokiem. Na początek liczby: pięć zwycięstw ligowych w pięciu meczach z bilansem bramkowym 17:5, tylko minimalna porażka z naszpikowanym gwiazdami Manchesterem City 1:2 i remis na wyjeździe z finalistą ostatniej edycji LM Juventusem Turyn.

Borussia w 10. kolejce Bundesligi pokonała 3:1 Schalke 04
Borussia w 10. kolejce Bundesligi pokonała 3:1 Schalke 04

Gladbach znów cieszą się grą, poprawili tempo rozgrywania akcji, strzelają sporo goli oraz przede wszystkim całkiem solidnie bronią. Odzyskali atuty z ubiegłego sezonu i z 18. miejsca przesunęli się już na 7. miejsce. To niemal niewytłumaczalne i zupełnie niespodziewane. Gdy Favre odchodził, spodziewano się, że Borussia ugrzęźnie na dnie. - Trener zachował się nie w porządku. Nie powinien ogłaszać odejścia bez konsultacji z klubem - mówił Felix Magath. - Favre w ten sposób nie rozwiąże problemów, ale tylko je powiększy. Porzucił drużynę i zostawił ją samą sobie - oceniał Berti Vogts.

Co jeszcze poprawił Schubert?

Piłkarze nigdy publicznie nie krytykowali Favre'a, ale być może atmosfera w zespole w ostatnich miesiącach pogorszyła się i miała przełożenie na słabe występy. - Znów gramy odważnie, jesteśmy pewni siebie, mamy wiele jakości i wariantów. Widać powiew świeżego powietrza, wróciła radość i przyjemność z gry. Pojawiła się nowa motywacja, a trener wykonuje świetną pracę - analizuje bramkarz Yann Sommer.

Pewniakiem Favre'a był Tony Jantschke, który u Schuberta niekoniecznie gra w "jedenastce". - Mimo to teraz przychodzę do pracy z uśmiechem na twarzy - podkreśla wychowanek Borussii. Nie brakuje jednak też graczy, którym brakuje byłego trenera. - Schubert ze mną nie rozmawia, z Favre'm miałem zdecydowanie lepszy kontakt, często udzielał mi wskazówek - narzeka Belg Thorgan Hazard.

Trener tymczasowy przestanie być tymczasowy?

Schubert miał opiekować się pierwszym zespołem tylko przez kilka tygodni. Działacze szybko zaczęli poszukiwania nowego trenera, a media wśród kandydatów wymieniały już Marcela Kollera i Markusa Weinzierla. Każde kolejne zwycięstwo umacnia jednak pozycję 44-latka i obecnie wszystko wskazuje na to, że pozostanie trenerem do końca obecnego sezonu.

Według "Bildu" Max Eberl zadowolony z występów Borussii zaniechał poszukiwań nowego szkoleniowca. Nieco wcześniej dyrektor sportowy sugerował, że drużynie potrzebny jest... kryzys, by zweryfikować, czy młody trener poradzi sobie, gdy euforia po serii zwycięstw minie i drużynie przydarzą się wpadki. Kibice z zaciekawieniem czekają na kolejne mecze Gladbach i zastanawiają się, czy Schubert to godny następca Favre'a, czy też dobra passa szybko minie.

Komentarze (1)
avatar
jendker83
28.10.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Odszedł Favre, bo te mniej więcej cztery lata pracy w jednym klubie to chyba optymalny okres dla trenera, jak i dla samego klubu. Taki trener ma okazję odcisnąć swój znak zespole, wyłapać i wpr Czytaj całość