Przez większą część rywalizacji dłużej przy piłce utrzymywali się zawodnicy Thomasa Schaffa, którzy już niebawem przystąpią do spotkań o stawkę (runda wiosenna w Bundeslidze zaczyna się miesiąc wcześniej niż u nas). Piłkarze Werderu składnie konstruowali swoje akcje i bardzo szybko potrafili przenosić ciężar gry z jednej połowy boiska na drugą. Jako pierwsi groźnie zaatakowali jednak poznaniacy. Już w 7. minucie w świetnej sytuacji znalazł się Robert Lewandowski. Były napastnik Znicza Pruszków wpadł w pole karne i przerzucił futbolówkę nad wychodzącym z bramki Timem Wiese. Swojego golkipera zaasekurował jednak jeden z obrońców i dlatego gol nie padł. Po pięciu minutach kapitalną okazję zmarnował Boubacar Sanogo. Czarnoskóry napastnik ekipy z Bremy stanął oko w oko z Ivanem Turiną, ale zbyt długo zwlekał ze strzałem i ostatecznie przegrał ten pojedynek.
Pomimo nie najlepszej gry w polu, lechici wciąż stwarzali sytuacje i w 20. minucie powinni prowadzić 1:0. Wynik znów jednak nie został otwarty, bowiem niesłychaną indolencją strzelecką wykazał się Hernan Rengifo. Peruwiańczyk otrzymał prezent od fatalnie interweniującego Wiese i miał przed sobą pustą bramkę. Trafił jednak w boczną siatkę, doprowadzając kibiców Kolejorza niemal do rozpaczy. Ta sytuacja srogo zemściła się na ekipie Franciszka Smudy, gdyż niedługo później Werder strzelił gola. Piłkę w siatce umieścił Alexandros Tziolis, który oddał świetny strzał głową po centrze Mesuta Ozila. To nie był jednak koniec popisów 24-letniego Greka, bowiem w 27. minucie zdobył on także drugą bramkę dla Werderu. Tym razem Turina skapitulował po precyzyjnym strzale z 17 metrów.
Ostatni kwadrans pierwszej połowy to zdecydowana dominacja Niemców, którzy kontrolowali boiskowe wydarzenia i bardzo długimi fragmentami utrzymywali się przy piłce. Lechici sprawiali wrażenie nieco zagubionych i bezradnych, ale od czasu do czasu zdarzało im się wyprowadzić niezłą kontrę. Tak było choćby w 43. minucie, gdy widząc nieporadność swoich kolegów, za rozgrywanie akcji zabrał się Manuel Arboleda. Kolumbijczyk popędził na połowę rywala niczym taran, a na wysokości pola karnego wykonał idealne dośrodkowanie do zupełnie niepilnowanego Semira Stilicia. Bośniacki pomocnik spokojnie przyjął futbolówkę i podciął ją nad wychodzącym z bramki Wiese. Tym razem poznaniakom nie zabrakło już szczęścia i na tablicy wyników było 1:2.
Druga połowa wyglądała bardzo podobnie jak pierwsza. Nadal stroną przeważającą byli Niemcy, którzy częściej atakowali i oddawali zdecydowanie więcej strzałów. W ekipie Thomasa Schaffa błyszczał zwłaszcza Diego. Na tle innych zawodników brazylijski pomocnik sprawiał wrażenie gracza z innej z półki. Imponował wyszkoleniem technicznym, przeglądem pola, a także swobodą w niekonwencjonalnych zagraniach. Kilkakrotnie ograł obrońców Lecha z dziecinną łatwością, wypracowując kolegom niezłe sytuacje strzeleckie.
W 56. minucie defensywa Kolejorza znalazła się w ogromnych opałach, a Krzysztof Kotorowski, który pojawił się między słupkami na początku drugiej połowy, musiał zwijać się jak w ukropie, by ratować swój zespół przed nieszczęściem. Ostatecznie doświadczony golkiper wyszedł jednak obronną ręką z opresji i w ładnym stylu wygrał pojedynek sam na sam z Ozilem.
Piłkarze Werderu zmarnowali zatem kolejną wyborną okazję do zdobycia gola. Dużo skuteczniejsi tego wieczoru byli poznaniacy, którzy w 58. minucie oddali jedyny celny strzał w drugiej połowie i od razu doprowadzili do wyrównania. Na prawym skrzydle świetnie przedarł się Lewandowski. Młody napastnik podał piłkę do nadbiegającego Stilicia, a ten nie miał żadnych problemów z trafieniem do pustej bramki. Stało się zatem to, czego mało kto się spodziewał. Ze stanu 0:2 lechici doprowadzili do remisu.
Ekipie Franciszka Smudy nie udało się jednak zachować tego korzystnego wyniku do końca, bowiem w 74. minucie gola dla zespołu z Bremy zdobył Claudio Pizarro. Peruwiański napastnik uderzał po ziemi z 16 metrów i wydawało się, że Kotorowski poradzi sobie ze złapaniem futbolówki. Tym razem bramkarz Lecha popełnił jednak błąd i przepuścił piłkę pod rękami.
Ostatecznie Kolejorz uległ Werderowi 2:3. Zwycięstwo Niemców jest jak najbardziej zasłużone, bowiem wypracowali oni zdecydowanie więcej sytuacji strzeleckich i mogli nawet wygrać wyżej. Warto jednak pamiętać, że lechici dopiero rozpoczęli przygotowania do rundy wiosennej, podczas gdy ekipa Thomasa Schaffa niebawem rozegra pierwsze spotkania o stawkę. Oba zespoły są obecnie na zupełnie innych etapach, dlatego trudno było liczyć na nawiązanie przez Lecha wyrównanej walki z niemieckim przeciwnikiem.
Lech Poznań - Werder Brema 2:3 (1:2)
0:1 - Tziolis 24'
0:2 - Tziolis 27'
1:2 - Stilić 43'
2:2 - Stilić 58'
2:3 - Pizarro 74'
Składy:
Lech Poznań: Turina (46' Kotorowski) - Wojtkowiak (46' Kikut), Tanevski (46' Bosacki), Arboleda (76' Kucharski), Djurdjević, Peszko (46' Injac), Murawski, Stilić, Wilk (46' Bandrowski), Lewandowski, Rengifo (46' Reiss).
Werder Brema: Wiese (46' Pellatz) - Boenisch, Mertesacker, Baumann, Tosić (74' Andersen), Frings (64' Niemeyer), Tziolis, Ozil (77' Vranjes), Diego, Pizarro (77' Rosenberg), Sanogo (63' Almeida).
Żółta kartka: Baumann (Werder).
Sędzia: Adam Lyczmański (Bydgoszcz).
Widzów: 4000.
Najlepszy piłkarz Lecha: Robert Lewandowski.
Najlepszy piłkarz Werderu: Diego.
Najlepszy piłkarz meczu: Diego.
Statystyki I połowy:
strzały - 4:8
strzały celne - 2:5
strzały niecelne - 2:3
rzuty rożne - 1:3
spalone - 1:1
Statystyki II połowy:
strzały - 3:9
strzały celne - 1:5
strzały niecelne - 2:4
rzuty rożne - 2:1
spalone - 3:0
Statystyki całego meczu:
strzały - 7:17
strzały celne - 3:10
strzały niecelne - 4:7
rzuty rożne - 3:4
spalone - 4:1