- Miejsce w tabeli na pewno nie jest dobre. Liczymy w tym sobotnim meczu na trzy punkty, żebyśmy się jeszcze odbili w górną część. W dwóch czy trzech meczach straciliśmy bramki w ostatnich sekundach i te punkty uciekały. Mamy swój styl, gramy swoją piłkę jak mi się wydaje ładną dla oka. Niestety jednak nie punktujemy - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Mateusz Klichowicz, napastnik Drutex-Bytovia Bytów.
Ten piłkarz do zespołu Tomasza Kafarskiego trafił przed sezonem. Wcześniej bronił barw między innymi rezerw Lecha Poznań, strzelając dla tej drużyny jedenaście bramek w 31 meczach III ligi. - Z pierwszym zespołem tylko trenowałem. Szansy nie dostałem żadnej. Ja robiłem swoje. Trenowałem, zagrałem sparingi z pierwszym zespołem. Najwidoczniej albo nie przekonałem szkoleniowców albo mnie nie widzieli - komentuje piłkarz.
- W Lechu byłem 1,5 roku, ale jestem z Poznania. Tak naprawdę jestem wychowany na Lechu. Na pewno gdzieś tam żal jest, aczkolwiek taki mam zawód, że nie mogę na to patrzeć i robię swoje teraz w Drutex-Bytovii - dodaje.
W tym sezonie Klichowicz zdobył 6 goli w sezonie w 11 występach. W Bytowie ma się od kogo uczyć bowiem piłkarzem tego klubu jest Janusz Surdykowski, czołowy strzelec I ligi. - Z Januszem Surdykowskim fajnie mi się współpracuje. Razem gramy w systemie z dwójką napastników. Mogę na pewno dużo od niego podpatrzeć - wyjaśnia 24-latek.
Jak potoczą się dalsze losy tego zawodnika? - Na razie skupiam się na tym, co jest. Z każdy najbliższym meczem, tygodniem czy miesiącem pracujemy coraz mocniej. Kontrakt mam do czerwca i do tego czasu jestem zawodnikiem Bytovii. Co dalej, to już się okaże później - kończy piłkarz.