Korona wróciła na swój stadion po miesięcznej przerwie. Dłuższy rozbrat z Kolporter Areną niczego jednak nie zmienił. Kielczanie przegrali czwarty z siedmiu dotychczasowych domowych pojedynków. - Tego już nie zmienimy, takie są realia i jest nam ciężko przez to, że nie możemy wygrać u siebie. Nie wiem czym to jest spowodowane. Ta porażka i stracona bramka to jakieś kuriozum - powiedział Kamil Sylwestrzak.
[tag=10605]
Termalica Bruk-Bet Nieciecza[/tag] zagrała bardzo uważnie, a także dopisało jej szczęście. - Ta bramka dała swobodę Niecieczy. Nie bardzo chcieli się odkryć, grać wysoko. Na pewno przyjechali po to, żeby strzelić bramkę i później skutecznie się bronić. Udało im się to i jedyne co możemy zrobić, to im pogratulować i wyciągnąć z tego wnioski.
W oczy rzucała się bezradność gospodarzy w ofensywie i ogromne problemy z opanowaniem środka pola. "Małpa" nie chciał na gorąco oceniać przebiegu spotkania. - Przegraliśmy mecz, co można więcej powiedzieć. Na analizę przyjdzie czas, bo ciężko z boiska ocenić pewne rzeczy. Będę musiał ten mecz jeszcze raz obejrzeć i wtedy będzie można o tym rozmawiać - stwierdził. - Jesteśmy źli na siebie bo chcieliśmy zakończyć rundę wygraną - dodał 27-letni obrońca.
Pocieszeniem dla Korony jest fakt, że przed nią dwa wyjazdy - do Zabrza i Białegostoku. A to właśnie poza własnym obiektem punktuje najlepiej. - Ani Górnik, ani Jagiellonia nie odda nam punktów za darmo. Musimy je wywalczyć, wyrwać - kończy Sylwestrzak.