Rewanżowy mecz Lecha Poznań z KGHM Zagłębiem Lubin nie dostarczył zbyt wielu emocji. Mistrzowie Polski gola na wagę zwycięstwa zdobyli dopiero w ostatniej akcji, a wcześniej straty z pierwszego meczu mogli odrobić rywale. - Trochę mi napędzili w końcówce stracha. W pierwszej połowie nie było za wiele sytuacji podbramkowych. Wiedzieliśmy, że drużyna, która przegrywa u siebie w pierwszym meczu na rewanż przyjeżdża nie mając nic do stracenia, tylko do zyskania i gra bez obciążenia psychicznego. W końcówce Zagłębie trochę nas przycisnęło, ale na szczęście Woźniak i Janus nie wykorzystali sytuacji - mówi Jan Urban.
Szkoleniowiec Lecha mógł być zadowolony z awansu, ale nie ze stylu. - Nie był to najlepszy mecz w naszym wykonaniu, ale możemy odhaczyć Puchar Polski i gramy dalej. Może mogliśmy innym składem, lecz muszę mieć na uwadze kto ile zagrał w reprezentacji oraz kto ile będzie grał w przyszłości. Muszę rozdzielić wysiłek fizyczny, bo jeśli tego nie zrobię, to nie będzie dobrze. Z Pogonią zagramy innym składem - dodaje.
Szalę zwycięstwa na stronę Lecha przechylił wprowadzony chwilę wcześniej Szymon Pawłowski. - Szymon nie strzela za dużo bramek, ale wywiązał się z zadań i można powiedzieć, że trener miał nosa - kończy Urban.