Na dwie kolejki przed końcem fazy zasadniczej Ligi Mistrzów AS Roma zajmuje w swojej grupie miejsce drugie, premiowane awansem do 1/8 finału. Sytuacja Giallorossich jest jednak skomplikowana. Jeśli chce przybliżyć się do swojego celu, musi we wtorek zdobyć jakiekolwiek punkty.
Problem w tym, że wicemistrzowie Włoch zagrają na wyjeździe z Barceloną. Barceloną, która w sobotę zachwyciła cały świat demolując w El Clasico Real Madryt (4:0).
W pierwszych czterech kolejkach Roma zgromadziła na swoim koncie 5 punktów. Jedno oczko mniej ma Bayer Leverkusen, który zagra z BATE Borysów. Jeśli Aptekarze pokonają mistrza Białorusi, to wyprzedzą Włochów w tabeli grupy E. Także zwycięstwo BATE spowoduje, że rzymianie spadną na trzecie miejsce. Piłkarze Rudiego Garcii nie mają więc wyjścia i muszą zdobyć punkty na Camp Nou. Mission impossible?
Roma przystąpi do wtorkowego spotkania w nie najlepszych nastrojach. W ostatniej kolejce Serie A tylko zremisowała na wyjeździe z Bologną (2:2) i spadła na czwarte miejsce w tabeli włoskiej ekstraklasy. Pewnym usprawiedliwieniem dla rzymian może być fakt, że spotkanie na Renato Dall'Ara było rozgrywane w bardzo trudnych warunkach - z powodu obfitych opadów deszczu płyta boiska nie nadawała się do gry.
Ponadto przeciwko Barcelonie nie będzie mogło zagrać kilku ważnych piłkarzy. W kadrze nie znaleźli się Mohamed Salah, Francesco Totti, Gervinho (kontuzje), a niepewny jest występ Daniele De Rossiego. Kibice Romy muszą zatem liczyć na swoją defensywę i Wojciecha Szczęsnego.
Polski bramkarz już kilka razy w swojej karierze stawał naprzeciwko Dumie Katalonii, jednak z rywalizacji z Barcą nie ma najlepszych wspomnień.
Najbardziej udany był dla niego pierwszy występ. W lutym 2011 roku, w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów Arsenal Londyn pokonał faworyzowanego rywala 2:1, a Szczęsny był jednym z najlepszych piłkarzy na boisku. W rewanżu dopadł go jednak pech. Z powodu kontuzji palca musiał opuścić boisko już w pierwszej połowie, a Kanonierzy odpadli z rozgrywek.
Kolejny raz Polak pojawił się na Camp Nou latem tego roku, już w barwach Romy. W przedsezonowym sparingu gospodarze pokonali jego drużynę 3:0, a nasz rodak spędził na boisku 45 minut. Choć dwukrotnie dał się pokonać, to jego występ został pozytywnie oceniony przez włoskich i hiszpańskich dziennikarzy.
We wrześniu koszmary znów jednak wróciły. Wprawdzie na Stadio Olimpico, w pierwszej kolejce tego sezonu Ligi Mistrzów Giallorossi nie dali się pokonać Dumie Katalonii (1:1), to Szczęsny po raz drugi w swojej karierze zakończył mecz z Barceloną już w pierwszej połowie. Ponownie doznał bowiem kontuzji palca.
We wtorek 25-latek będzie chciał przegonić złe duchy. Jego dobra postawa jest jednym z warunków, by Roma wywiozła z Camp Nou dobry rezultat. Przed Polakiem i jego kolegami jednak arcytrudne zadanie. Barcelona jest bowiem rozpędzona niczym TGV, a rozbicie w El Clasico Realu tylko umocniło ich w przekonaniu o swojej sile.
Co więcej, we wtorek w podstawowym składzie gospodarzy powinniśmy już zobaczyć Leo Messiego, który dołączy w linii ataku do Neymara i Luisa Suareza. El Tridente to postrach wszystkich drużyn w Europie - w obecnym sezonie trio z Barcelony strzeliło już 35 bramek.
Na szczęście dla Romy strach to uczucie obce polskiemu bramkarzowi. Szczęsny najlepiej czuje się w rywalizacji z największymi gwiazdami futbolu. A nikt nie ma wątpliwości, że Messi, Neymar i Suarez to obecnie najlepszy atak świata.
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)