Religijni fanatycy mordują kibiców. Bezbronni ludzie giną za oglądanie futbolu

Z jednej strony bogaci szejkowie pompują miliony dolarów w futbol. Z drugiej są radykaliści, którzy mówią: "Nie chcemy, żeby młodzi muzułmanie zajmowali się półnagimi mężczyznami. Piłka nożna to prymitywny sport, którego nie akceptujemy".

W tym artykule dowiesz się o:

Zamachy we Francji, zorganizowane przez muzułmańskich terrorystów 13 listopada, spowodowały śmierć co najmniej 129 osób. Trzech samobójców wysadziło się w pobliżu stadionu Stade de France w Paryżu, gdzie trwał mecz gospodarzy z Niemcami. Zamachowcy starali się dostać także na trybuny, na szczęście nieskutecznie.

Według części radykalnych muzułmanów piłka oddala wierzących od islamu. Mord kibiców na francuskim stadionie było częścią planu, ale nie wiadomo, czy chodziło o zabicie jak największej liczby osób, czy także o ukaranie "niewiernych", którzy tracą czas na futbol.

Eksplodujący samochód

Ostatnio głośno jest o reprezentacji Somalii. W październiku reprezentacja tego kraju grała z Nigrem w pierwszym etapie eliminacji do mistrzostw świata 2018. Somalia przegrała dwumecz 0:6 i odpadła z dalszej rywalizacji. W razie awansu mieli walczyć z Republiką Środkowoafrykańską, RPA i Botswaną. Nie mieli pieniędzy, ale tym martwili się w mniejszym stopniu.

Pierwszy mecz, w którym Somalia była gospodarzem, odbył się w sąsiednim Dżibuti. Rozegranie spotkania u siebie było zbyt niebezpieczne. Somalijski odłam Al-Kaidy, bojownicy z Al-Shabaab, uznali piłkę za sport zabroniony. W 2011 roku oznajmili, że każdy, kto będzie oddawał się satanistycznemu dziełu, zginie.

- Całkowicie zakazano grania w piłkę - przyznał Shafi Mohyaddin Abokar, rzecznik federacji. Somalia jest bodaj jedynym krajem na świecie, gdzie zabronione jest nawet oglądanie piłki w telewizji.

Oczywiście zwykli ludzie grają w piłkę, ale z pełną świadomością, że ryzykują życiem. Muzułmańscy fanatycy walczą z rządem, jednak ten jest zbyt słaby, aby zapewnić ludziom bezpieczeństwo. Dostało się także koszykarzom (dostali zakaz występu na turnieju w Mogadiszu), a kapitan żeńskiej drużyny narodowej - Suweys Ali Jama - od dawna otrzymuje pogróżki, że zginie, jeśli nie zostawi sportu.

Somalijczycy wiedzą, że islamscy mordercy są w stanie spełnić groźby. W lutym 2011 roku zginęło 10 osób w zamachu terrorystycznym. Wśród zabitych był piłkarz reprezentacji Somalii U-20 Abdi Salaan Mohamed Ali. Dwaj inni zawodnicy zostali ranni. Samochód pędzący w ich stronę eksplodował, gdy wracali z treningu. Ludzi, którzy zginęli tylko dlatego, że lubili piłkę, było więcej.

Siedemdziesiąt ofiar

W 2010 roku doszło do pamiętnego zamachu w Kampali, stolicy Ugandy. W tłocznej restauracji zgromadziły się tłumy, żeby oglądać finał mistrzostw świata rozgrywanych w RPA. Podczas meczu do lokalu wbiegł człowiek obwieszony materiałem wybuchowym i wysadził się w powietrze. Kolejny zamach zorganizowano niecałą godzinę później, w innym lokalu oddalonym od pierwszego o niecały kilometr. Znowu terrorysta wysadził siebie, a przy tym zabił inne osoby. W dwóch zamachach zginęło 70 osób, drugie tyle było rannych.

Do aktów terroru przyznali się bojownicy z Asz-Szabab, którzy w ten sposób dokonali zamachów na chrześcijanach za oglądanie meczu, co obraża islam. A także ukarali rząd, bo muzułmanie od dawna walczą, żeby w Ugandzie zaprowadzić teokrację. Na portalach społecznościowych zaroiło się od komentarzy szczęśliwych wyznawców Allaha, którzy cieszyli się z ukarania kraju przeciwnego islamowi.

W Somalii podczas finału MŚ w 2010 już wcześniej było wiadomo, że może dojść do zamachów, więc ulice były wyludnione. Ludzie oglądali mecze po kryjomu w domu, z wyciszonym dźwiękiem w telewizorach, koce narzucając na okna. To jednak niczego nie gwarantowało, bowiem żołnierze z Al-Shabaab mogli w każdej chwili wpaść na kontrolę, co kończyło się śmiercią. Reporterzy BBC podali, że w ten sposób zabito co najmniej kilkadziesiąt osób, ale nikt nie jest w stanie stwierdzić, ile ludzi zginęło. Apele do młodych Somalijczyków, że zapłacą śmiercią za marnowanie czasu na piłkę w TV, działały odstraszająco.

Kara za "prymitywny sport"

Wstrząsającym świadectwem podzielił się na łamach 11freunde.de Ali Abdu Wahaab Mahamoud, 18-letni piłkarz somalijskiej młodzieżówki. Opowiadał, jak w 2010 roku podczas turnieju w Kairze odebrał telefon od rodziny. Dowiedział się, że jego brata i ojca zamordowali islamscy wojownicy, a on obiecał matce, że nigdy do ojczyzny nie wróci. Dostał się do Niemiec, gdzie wystąpił o azyl.

- Matka opowiadała, że radykalne bojówki niszczyły wszystko, co związane było z piłką. Zabijali kibiców, demolowali lokale, gdzie puszczano mecze. Futbol był absolutnym grzechem. Młodzi chłopcy, z którymi chodziłem do szkoły, nagle okazywali się bojownikami oddziału Al-Kaidy - mówił Ali Abdu Wahaab Mahamoud.

Po jednej stronie są szejkowie z Zatoki Perskiej, którzy sprowadzają za miliony dolarów gwiazdy i przeznaczają każde pieniądze w swoje zespoły (a także w m.in. PSG czy Manchester City). Z drugiej mamy przypadki jak z wspomnianych MŚ w 2010 roku, gdzie - jak donosił Reuters - islamscy radykaliści zabili w Mogadiszu dwie osoby, a dziesięć aresztowali. Powód? Kibice oglądali w domu mecz Argentyna - Nigeria. Szejk Mohamed Osman Arus powiedział: - Nie chcemy, żeby młodzi muzułmanie zajmowali się skaczącymi bez potrzeby, półnagimi mężczyznami. Piłka nożna to prymitywny sport, którego nie akceptujemy.

To nie wszystko. W styczniu tego roku państwo islamskie zamordowało trzynastu młodych kibiców piłki. W Iraku przyłapano ich, jak oglądali spotkanie kadry swojego kraju przeciwko Jordanii. Egzekucji dokonano publicznie w Mosulu. Jak podawało AP, zostali rozstrzelani za pomocą karabinów maszynowych. Na stronach PI ukazał się komunikat, że złamali zakaz oglądania meczów piłki, który to sport wywodzi się z kultury starochrześcijańskiej i jest zakazany na terenie kalifatu.

W 2014 roku doszło do innego aktu przemocy wobec młodych chłopców. W Republice Środkowoafrykańskiej radykalni islamscy bojownicy zaatakowali busa, którym kibice podróżowali na mecz piłki nożnej. Zginęło co najmniej trzech fanów, kilku innych zostało rannych. Do podobnych aktów przemocy dochodzi w tym kraju co jakiś czas, mimo obecności międzynarodowych wojsk, które nie są w stanie zapewnić komukolwiek bezpieczeństwa.

W 2014 roku w Damatur, w Nigerii, zginęło w zamachu dwudziestu kibiców, w tym trójka małych dzieci, a trzydzieści osób zostało rannych. Wszyscy oglądali mecz między Brazylią a Meksykiem podczas MŚ. Zamachowiec podjechał do grupy ludzi zdezelowaną taksówką i wysadził się w powietrze. Podejrzewano, że za zamachem stoją muzułmańscy bojownicy z Boko Haram, którzy kontrolują tamten rejon kraju.

Mourinho: Nie zmieniamy naszego podejścia

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: