O meczu mistrzów z aktualnymi wicemistrzami Włoch mówiło się od dłuższego czasu. Ewentualne zwycięstwo rzymian pozwoliłoby chociaż po części wierzyć w uatrakcyjnienie tegorocznych rozgrywek. Gdyby strata do Interu zmalała do sześciu punktów, wówczas rywalizacja o mistrzostwo nabrałaby rumieńców. Szkoleniowiec rzymian Luciano Spalletti dzień przed spotkaniem mówił: - Jeśli w środę wygra Inter, trudno będzie mówić o próbie odrobienia straty do lidera. Musimy wygrać, żeby zagrozić przewadze Interu. To dla nas mecz prawdy. W zespole Interu nie ukrywano, że zadowolą się remisem. Nerazzurri w ostatnich meczach formą nie grzeszą, na dodatek przystępowali do tego meczu osłabieni brakiem kilku czołowych zawodników ze Zlatanem Ibrahimoviciem na czele. Klasyk ostatecznie zakończył się podziałem punktów, ale gospodarze mogą mówić o sporym szczęściu. Stroną przeważającą w starciu na San Siro była Roma. Spotkanie źle ułożyło się dla mistrzów Włoch. Jeszcze w pierwszej połowie Inten stracił bramkę, a na chwilę po zmianie stron Brazylijczyka Maxwella, a że Roberto Mancini wcześniej wykorzystał limit zmian, to Nerazzurri zmuszeni byli radzić sobie w dziesiątkę. Roma nie wykorzystała jednak liczebnej przewagi i... w samej końcówce meczu, kiedy to siły na boisku się wyrównały (czerwona kartka Mexesa), do siatki trafił kapitan mediolańczyków Javier Zanetti. Argentyńczyk rzadko zdobywa bramki. Ta ze środowej konfrontacji była jednak na wagę złota. Uchroniła Inter od pierwszej w tym sezonie ligowej porażki, a przede wszystkim pozwoliła utrzymać dziewięciopunktową przewagę nad drugim miejscem. Na dobrą sprawę można mówić nawet o dziesięciu punktach, jakie dzielą Romę od Interu. Giallorossi w dwumeczu są gorsi od mediolańczyków, zatem nawet jeśli jakimś cudem zrównają się z nimi w tabeli, tytuł i tak powędruje w ręce Nerazzurrich.
Nieco niespodziewanie trzech oczek do swojego konta nie dopisał Juventus. Wyczekiwany przez kibiców w Turynie pojedynek derbowy zakończył się bezbramkowym remisem, chociaż okazji do zdobycia goli na pewno nie brakowało. Tym samym Stara Dama nie odrobiła punktów do drugiego miejsca i nadal od AS Romy dzielą ją cztery oczka. W konfrontacji na Olimpico Bianconeri zgubili nie tylko punkty, ale i stracili Pavla Nedveda. Z powodu bezmyślnego zachowania (Czech z całej siły pociągnął za włosy defensora Torino - Comotto) walecznego pomocnika zabraknie w najbliższym, jakże ważnym dla Juventusu meczu przeciwko Fiorentinie.
Milan w niedzielę w końcu awansował na czwartą pozycję w tabeli, ale długo się nią nie nacieszył. W środę grający w mocno eksperymentalnym składzie Rossoneri, bo bez Kaki, Pirlo, Kaladze i Nesty, tylko zremisowali na Angelo Massimino z Catanią. Fiorentina, która rywalizuje z zespołem z Milanello o ostatnie miejsce premiowane prawem startu w eliminacjach Ligi Mistrzów, w przeciwieństwie do mediolańczyków nie zawiodła. Podopieczni Cesare Prandelliego pokonali przed własną publicznością Livorno i zepchnęli Milan z czwartej lokaty. Wyprzedzają klubowych mistrzów świata o dwa punkty.
Tempa nie zwalnia Genoa. Beniaminek z Luigi Ferraris, który tak słabo rozpoczął sezon, ostatnimi czasy radzi sobie rewelacyjnie. W miniony weekend Rossoblu rozbili w Udine solidne Udinese, teraz już na własnym terenie pokonali Napoli i zbliżyli się do miejsca gwarantującego start w rozgrywkach Pucharu UEFA. Genoa ma dokładnie tyle samo oczek co jej lokalny rywal Sampdoria. Doriani w środę zostali rozbici w Bergamo przez Atalantę. Ekipa prowadzona przez Waltera Mazzarriego jest typowym zespołem własnego boiska. Na Luigi Ferraris Sampa przegrała tylko raz, poza Genuą aż dziewięciokrotnie.
Z sił opada Udinese. Po porażce z Genoą na Friuli, Bianconeri musieli uznać wyższość AC Parmy. Piłkarze Pasquale Marino mają już tylko jeden punkt przewagi nad zespołami z Genui, które zajmują odpowiednio siódme i ósme miejsce, a dwa nad Atalantą Bergamo i Palermo.
W dolnej części tabeli sytuacja zmienia się jak w kalejdoskopie. Po środowych starciach strefę spadkową opuściła Parma. Jej miejsce zajęło Livorno Calcio, które planowo przegrało we Florencji z Fiorentiną. Póki co spokojnie może spać Siena. Zwycięstwo nad najsłabszym w lidze Cagliari pozwoliło jej awansować na bezpieczną pozycję w tabeli.
25. kolejka Serie A we fleszu:
Najlepszy mecz: Inter - Roma. Bramki, dramaturgia, kontuzje, czerwone kartki. Kibice zgromadzeni na trybunach stadionu San Siro byli świadkami emocjonującego widowiska, w którym ostatecznie zespoły podzieliły się punktami.
Najlepszy zawodnik: Javier Zanetti. Zdobył nie tylko niezwykle ważną bramkę, ale i swoją postawą na boisku walnie przyczynił się do remisu z zespołem Giallorossich. Mecz rozpoczął jako pomocnik, z konieczności po zmianie stron cofnął się do defensywy. Pod koniec starcia był już obecny wszędzie. Udzielał się zarówno w defensywie jak i w ataku, w środkowej strefie jak i na skrzydłach.
Niespodzianka: Remis Juventusu w Derbach Turynu. Potknięcie Milanu w konfrontacji z walczącą o utrzymanie Catanią.
Ciekawostki: Senegalczyk Papa Waigo zdobył pierwszego gola w rozgrywkach włoskiej Serie A. Snajper Fiorentiny pokonał golkipera Livorno - Amelię.
Palermo po raz pierwszy w historii Serie A pokonało na Renzo Barbera FC Empoli.
Kapitan Interu Mediolan - Javier Zanetti zdobył w tym sezonie dopiero pierwszego gola dla swojej drużyny.