Indolencja strzelecka napastnika Korony. "Trochę ten licznik się zaciął"

Michał Przybyła był objawieniem pierwszych kolejek sezonu Ekstraklasy. Nieznany szerszej publiczności zawodnik miał łatwość odnajdywania się w polu karnym przeciwnika. Od kilku tygodni jest jednak w kryzysie.

Ostatni raz na listę strzelców Michał Przybyła wpisał się w 6. kolejce, kiedy to właśnie jego trafienie dało Koronie niespodziewane zwycięstwo w Warszawie. Od tego momentu, mimo kilku dogodnych okazji, nie udało mu się powiększyć swojego dorobku. Licznik zatrzymał się na czterech golach. Czy w meczu z KGHM Zagłębiem Lubin doczeka się przełamania?

- Fajnie gdyby udało się strzelić. Trochę ten licznik się zaciął. Jeżeli tylko dostanę szansę postaram się zdobyć kolejną bramkę, a przede wszystkim, żeby Korona wygrała - powiedział.

Czym podyktowana jest nieskuteczność urodzonego w Busku-Zdrój piłkarza? - Dostaję mniej szans niż na początku sezonu. Jak się gra, to pewność siebie jest większa. Miejmy nadzieję, że to wszystko wróci na właściwe tory.

Piątkowa rywalizacja z Miedziowymi zapowiada się na bardzo wyrównaną. - W tej lidze z żadnym przeciwnikiem nie gra się łatwego meczu. Na pewno statystycznie spotkania z Zagłębiem nie wyglądają najlepiej, ale nie patrzymy na to, tylko na swoją dotychczasową dyspozycję i będziemy chcieli zdobyć punkty.

21-latek, tak samo jak pozostali gracze z Kielc, liczy, że 17. kolejka okaże się szczęśliwa dla gospodarzy. - Musimy w końcu zdobywać te punkty na własnym terenie i oby ten przegrany mecz na wyjeździe przyniósł wygraną w Kielcach - kończy.

Komentarze (0)