Kristian Kolcak w tym sezonie jest filarem defensywy Podbeskidzia Bielsko-Biała. Słowak w bielskim zespole grał już w rundzie wiosennej poprzedniego sezonu i po zakończeniu rozgrywek miał wrócić do Slovanu Bratysława. Ostatecznie oba kluby doszły do porozumienia i Kolcak na dłużej został w ekipie Górali.
Słowacki obrońca szybko wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie. Rzadko popełniał błędy. Tak było do meczu z Legią Warszawa. W 41. minucie Kolcak wyprostowaną nogą zaatakował Guilherme. Defensor Podbeskidzia trafił w piszczel brazylijskiego piłkarza. Na szczęście graczowi Legii nic się nie stało, ale dla Kolcaka faul ten oznaczał koniec gry.
Sędzia Bartosz Frankowski bez chwili zawahania pokazał Słowakowi czerwoną kartkę i wyrzucił go z boiska. Po faulu doszło do awantury między dwoma piłkarzami i po dłuższej chwili arbitrowi udało się uspokoić sytuację. Mimo że Kolcak osłabił swój zespół, to Górale w dziesiątkę radzili sobie znakomicie. W 68. minucie Legia doprowadziła do wyrównania, a w 86. minucie ponownie objęli prowadzenie. Do remisu w ostatniej akcji meczu doprowadził Stojan Vranjes.
Po zakończeniu meczu trener Podbeskidzia Bielsko-Biała nie miał pretensji do swojego podstawowego obrońcy. - Kristian Kolcak padł ofiarą złego przyjęcia piłki, popełnił błąd techniczny i chciał go szybko naprawić. Było za dużo agresji w tym ataku. Nigdy nie mam pretensji do ludzi, którzy zostawiają całych siebie na boisku. Porozmawiamy sobie na spokojnie o tym faulu - przyznał Robert Podoliński. W co najmniej dwóch najbliższych meczach Górale będą sobie musieli radzić bez Słowaka, który pauzować będzie za czerwoną kartkę.
Szkoleniowiec Podbeskidzia zwrócił również uwagę na grę Ondreja Dudy, który jego zdaniem również powinien zostać ukarany przez sędziego. - Z drugiej strony, uważam że Duda powinien dostać czerwoną kartkę za faul w obrębie pola karnego. Taka jest piłka, to nie są gorzkie żale. Nie mam pretensji do arbitra, ale uważam że ta druga czerwona kartka pozwoliłaby nam na to, by osiągnąć nieco więcej - stwierdził Podoliński.