Śląsk Wrocław to zespół, który w tym sezonie zdecydowanie rozczarowuje. Pozycja na samym dole tabeli nie jest odzwierciedleniem marzeń kibiców, którzy jeszcze niedawno fetowali mistrzostwo Polski. Dziś Zielono-Biało-Czerwoni to drużyna bez tożsamości, bez lidera na boisku.
Tadeusz Pawłowski, który jeszcze niedawno pełnił rolę pierwszego trenera WKS-u, takiego lidera chciał znaleźć wśród młodych zawodników. - Mamy grono utalentowanych chłopaków, którzy niedługo pokażą się na boiskach Ekstraklasy - Wrąbel, Bartkowiak, Idzik, Wiech, Łuczkiewicz, Pałaszewski i inni. Trzeba ich odpowiednio przygotować. Staramy się dawać im szansę. Myślę, że niedługo to będą chłopcy, którzy będą faktycznie osobowościami, których szukamy w naszym klubie. Musimy mieć wszyscy cierpliwość. Z dnia na dzień się tego nie zrobi - analizował szkoleniowiec.
Wrocławianie powoli wprowadzają młodych piłkarzy do zespołu. Szansę dostawał aktualnie kontuzjowany Michał Bartkowiak, coraz więcej grywa Kamil Dankowski. Z Lechią Gdańsk w podstawowym składzie wystąpił Jakub Wrąbel, a na ławce rezerwowych zasiedli Mariusz Idzik i Maciej Matusik. Ten drugi nawet dostał szansę debiutu. Celem WKS-u jest wychowanie kolejnych młodych zawodników.
- Budujemy lokalny patriotyzm, świadomość zawodników. My, jako sztab szkoleniowy pierwszego zespołu, musimy doprowadzić do tego, by Akademia stanęła na mocnych fundamentach. To nasza przyszłość - komentował jakiś czas temu w rozmowie z WP SportoweFakty.pl Dariusz Sztylka.
To nowy człowiek w sztabie szkoleniowym Śląska, który niedawno zajmował się szkoleniem młodzieży. - Mamy mądrych i wyedukowanych trenerów. Nie tylko w Śląsku, bo także w Olympicu, w Ślęzie, w Parasolu czy w FC Academy. Sądzę, że tylko współpraca między naszymi klubami może pozwolić zrozumieć, że wszystkie te kluby powinny pracować na zdrowych zasadach na Śląsk Wrocław. To przyniesie efekt. Włodarze miasta i klubu powinni zapewnić tym chłopcom najlepsze warunki do treningów. Paweł Fajdek niedawno powiedział, że nauczył się rzucać młotem na kartoflisku. Bardzo fajnie, ale ja nie nauczę chłopca podania czy dryblingu, jeśli piłka będzie odbijała mu się od brody. Do piłki nożnej są potrzebni wyedukowani trenerzy, ale też przede wszystkim baza - mówił szkoleniowiec.
We Wrocławiu przez lata zaniedbywano szkolenie młodzieży. Sztylka ma plany, jak rozwinąć juniorską piłkę w stolicy Dolnego Śląska. - W Akademii Śląska co prawda pracują fachowcy, ale brakuje odpowiedniej bazy treningowej. To jest największa przeszkoda, by stworzyć coś wielkiego i rywalizować choćby z Zagłębiem Lubin. Musi zmienić się sposób finansowania Akademii, ale na efekty takiej inwestycji potrzeba przynajmniej sześciu czy siedmiu lat. Chcemy, aby nasi wychowankowie trafiali do pierwszej drużyny Śląska, a później powinniśmy zarabiać na ich transferach. Jeśli część pieniędzy inwestowanych w pierwszy zespół nie zostanie przekazana na Akademię, Śląsk nie będzie miał swej tożsamości. Istnieje groźba, że nasi wychowankowie będą uciekać do Akademii w Lubinie czy Legnicy - mówił wieloletni kapitan klubu.
Czy zatem w niedalekiej przyszłości to młodzi zawodnicy postawią dwukrotnych mistrzów Polski na nogi?