Pierwsze minuty były niemrawe i nic nie wskazywało na rychłe otwarcie wyniku. Takowe miało jednak miejsce już w 12. minucie. Szymon Marciniak podyktował rzut karny za zagranie ręką Pavola Stano, który w ten sposób zablokował strzał Marcela Gecova. Trudno winić defensora beniaminka, bo nie miał czasu na reakcję, odniósł jednak korzyść, dlatego arbiter absolutnie nie popełnił błędu. Do piłki ustawionej na "wapnie" podszedł Jacek Kiełb, który zmylił Andrzeja Witana i pokonał go pewnym płaskim uderzeniem.
Później Śląsk nastawił się na kontry, które wyprowadzał bardzo chytrze, ale znacznie częściej atakowała Termalica. Wyrównanie mogło paść już w 18. minucie, gdy po rzucie wolnym z piłką minął się Dawid Sołdecki, a Wojciech Kędziora fatalnie spudłował strzałem głową.
Gra ekipy Piotra Mandrysza mogła się podobać. Była urozmaicona, gospodarze często wykorzystywali skrzydła, jednak nie grzeszyli skutecznością, a gdy już stwarzali dobre okazje, to bardzo pewnie bronił Mariusz Pawełek.
W drugiej połowie - z upływem czasu - można było odnieść wrażenie, że z miejscowych uchodzi powietrze. Końcówka była jednak fantastyczna i wynagrodziła kibicom słabsze momenty!
Najpierw każdy z zespołów zmarnował po jednej stuprocentowej szansie. W 80. minucie Stano został doskonale obsłużony dośrodkowaniem z rzutu wolnego, lecz główkował nad poprzeczką, a chwilę później w nieprawdopodobny sposób szansę na dobicie beniaminka zaprzepaścili wrocławianie. Flavio Paixao i Jacek Kiełb wyszli z kontrą dwóch na bramkarza, ale w momencie gdy Portugalczyk podał do strzelca pierwszego gola, ten był na spalonym i jego trafienie nie zostało uznane. Jak można było popełnić tak prosty błąd w ustawieniu? Trudno to racjonalnie wytłumaczyć.
Ostatnie minuty to już prawdziwy koszmar gości. Pawełek niepotrzebnie wyszedł z bramki, zderzył się ze Stano, sprokurował rzut wolny i doznał jeszcze urazu, a do siatki przepięknym uderzeniem piłkę skierował Dawid Plizga. Nierozgrzany Jakub Wrąbel nawet nie podjął interwencji, inna sprawa, że i tak nie miałby szans obronić.
W ostatniej doliczonej minucie Plizga mógł jeszcze bardziej pognębić Śląsk, jednak trafił z minimalnego spalonego. Ostatecznie w Niecieczy mieliśmy remis, ale biorąc pod uwagę w jaki sposób wrocławianie zmarnowali szansę na podwyższenie prowadzenia, zapewne długo nie będą mogli przeboleć tego wyniku. Powodów do radości nie mają żadnych, bo z szesnastoma punktami na koncie wciąż znajdują się w strefie spadkowej. Termalica natomiast ma cztery oczka więcej.
Termalica Bruk-Bet Nieciecza - Śląsk Wrocław 1:1 (0:1)
0:1 - Jacek Kiełb (k.) 12'
1:1 - Dawid Plizga 89'
Składy:
Termalica Bruk-Bet Nieciecza: Andrzej Witan - Patryk Fryc (73' Dariusz Jarecki), Dawid Sołdecki, Pavol Stano, Sebastian Ziajka, Bartłomiej Babiarz, Mateusz Kupczak, Dawid Plizga, Tomasz Foszmańczyk, Emil Drozdowicz (63' Jakub Biskup), Wojciech Kędziora (46' Martin Juhar).
Śląsk Wrocław: Mariusz Pawełek (88' Jakub Wrąbel) - Paweł Zieliński, Piotr Celeban, Mariusz Pawelec, Adam Kokoszka, Tomasz Hołota, Krzysztof Danielewicz, Jacek Kiełb, Marcel Gecov (90+4' Konrad Kaczmarek), Flavio Paixao, Kamil Biliński (70' Kamil Dankowski).
Żółte kartki: Pavol Stano (Termalica Bruk-Bet Nieciecza) oraz Marcel Gecov, Piotr Celeban, Mariusz Pawełek (Śląsk Wrocław).
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).
Widzów: 2106.
[event_poll=52864]