Decydującego gola podopieczni Tadeusza Pawłowskiego tym razem stracili w 89. minucie, kiedy to rzut wolny dla Termaliki Bruk-Bet Nieciecza skutecznie wykonał Dawid Plizga.
- Atmosfera grobowa. Czego można byłoby się spodziewać po stracie tak naprawdę dwóch punktów. Zwycięstwo mieliśmy na wyciągnięcie ręki, mieliśmy dużo sytuacji, których nie wykorzystaliśmy i jeszcze w taki sposób straciliśmy bramkę w ostatnich minutach meczu. To boli. Na pewno nie jest ciekawie - mówił po meczu Kamil Biliński.
Napastnik Śląska Wrocław nie chciał zdradzać, co się działo w szatni. - Nie będę mówił, co się dzieje w szatni. To zostaje między nami. Na pewno nikt nie przyszedł do szatni i nie zostawił tego bez słowa. Każdy coś swojego powiedział. Wiemy, że w tej chwili potrzebujemy zwycięstwa, bo to jest dla nas najważniejsze, żeby się wybić, pójść w górę. W takich nieprawdopodobnych okolicznościach tracimy dwa punkty - skomentował.
- Nie wiem co mam powiedzieć. Sam się zastanawiam, jak sobie pozbierać myśli z tym wszystkim. Jeszcze się nic nie skończyło, trzeba walczyć dalej. W niedzielę mamy kolejny mecz - dodał.
W następnej kolejce Śląsk na wyjeździe rywalizować będzie z Lechią Gdańsk.