- Do tej pory udawało nam się godzić grę na kilku frontach. Gdy przychodziłem do Lecha, sytuacja kadrowa była jednak lepsza, bo trenował nawet Marcin Robak, który aktualnie ma problemy zdrowotne. Zaczęliśmy rotować składem, by zmniejszyć obciążenia, ale teraz widać już zmęczenie, pojawiły się też nowe urazy - przyznał Jan Urban.
W kwestiach personalnych koncepcja się jednak nie zmieni. - W starciu z Wisłą nastąpią kolejne zmiany, lecz to już chyba nikogo nie zaskakuje. Wszyscy w Polsce wiedzą, że podstawowa jedenastka Lecha ciągle przechodzi roszady - dodał.
Kilku piłkarzy Kolejorza wróciło ostatnio po urazach i mogą być głodni gry. Czy oni dostaną więcej szans? - Niektórzy faktycznie chcieliby grać co trzy dni, ale co ja wtedy powiem ich zmiennikom, którzy również mają swoje ambicje? Teraz jest taki czas, gdzie trzeba wykorzystywać szanse, bo później może się zdarzyć, że faktycznie trzeba będzie wystąpić kilka razy w krótkich odstępach. Muszę więc wiedzieć na co u kogo mogę liczyć - zaznaczył trener.
Czego Urban spodziewa się po Wiśle, która przystąpi do środowej potyczki z nowym trenerem? - Znając realia tego klubu, porażka w derbach mogła pociągnąć za sobą takie konsekwencje jak właśnie zmiana na ławce. Mimo to uważam, że Kazimierz Moskal wykonywał fajną pracę, wiślacy grali ładnie dla oka. Skądś jednak niska średnia kadencji trenerów w Ekstraklasie się bierze. Oni żyją głównie z wyników, a o tym co wydarzyło się w Krakowie zdecydowało pewnie zbyt dużo remisów.
Opiekun mistrza Polski nie uważa, by jego drużyna była wyraźnym faworytem. - Jest dobra passa, którą chcemy przedłużyć, lecz kluczowa będzie nasza dyspozycja fizyczna. Wisła ma pewien komfort, bo nie występuje w europejskich pucharach. Ma wprawdzie krótką ławkę, ale jednocześnie bardzo mocny podstawowy skład. Dopóki nie dopadną jej kontuzje, będzie bardzo wymagającym przeciwnikiem - zakończył Urban.
"Lewandowski zyskałby na odejściu z Bayernu"