Czytaj w "PN": Dogrywka z Jackiem Zielińskim. Nie odlatujemy

W tym klubie zawsze było coś nie tak, choć teoretycznie wydawało się, że wszystko powinno być w porządku. Bogaty właściciel, być może najładniejszy stadion, transfery. Brakowało tylko wyników. Aż pojawił się w Cracovii Jacek Zieliński.

[b]

Piłka Nożna: Podobno uważa się pan za uznanego szkoleniowca?
[/b]

Jacek Zieliński: - Ja?

No tak. Czytałem z panem wywiad i tam padają takie słowa.

- Nie przypominam sobie, żebym coś takiego mówił na swój temat.

To co, nie uważa się pan za uznanego szkoleniowca?

- Na pewno nie mam żadnych kompleksów. Od nikogo nie czuję się gorszy, ale też z nikim nie zamierzam się porównywać. Nie prowadzę rankingu najlepszych trenerów w Polsce. Wiem, co potrafię. I dlatego czasem nie muszę przyjmować każdej oferty, którą dostaję, nawet jeśli jest ona z ekstraklasy. Mogę poczekać na propozycję, która będzie mi w pełni odpowiadała.

(...)

Jak to możliwe, że Pasy, które od kilku lat pałętały się gdzieś w ogonie tabeli ekstraklasy, po pana przyjściu nagle zaczęły osiągać tak dobre wyniki?

- Człowiek jest trenerem, więc oglądając mecze ma swoje przemyślenia. Nie to, że knuje za plecami innego szkoleniowca, tylko siłą rzeczy patrzy na spotkanie i zastanawia się: co ja bym zrobił w tym momencie, jakich zmian dokonał, jak ustawił zespół. I z Cracovią miałem podobnie, przyglądałem się tej drużynie, widziałem w niej naprawdę duży potencjał, kwestią zmiany kilku elementów i czasu była poprawa wyników. Na przykład dla mnie najlepszym ustawieniem do wykorzystania potencjału tego zespołu jest 1-4-2-3-1. Zespół był dobrze przygotowany pod względem fizycznym, ja porozumiałem się z Pasami w niedzielę, w poniedziałek mieliśmy jeden trening, a we wtorek już graliśmy bardzo ważny mecz w Bydgoszczy. Gdybyśmy przegrali z Zawiszą, nasza sytuacja w walce o utrzymanie zrobiłaby się bardzo nieprzyjemna. Nie było więc czasu na jakąś wielką pracę z zespołem, jedynie na kilka rozmów motywacyjnych, bo zawodnicy chodzili z nosami spuszczonymi na kwintę. I bardzo szybko zapaliło.

(...)

Kto przede wszystkim odpowiada za transfery w Cracovii?

Ja. Kompetencje dyrektora sportowego spoczywają obecnie w moich rękach. Tyle,  że akurat nie jestem zwolennikiem łączenia przez trenera tych funkcji. Naprawdę nie mam zbyt wiele wolnego czasu, a żeby sprowadzić porządnego piłkarza, trzeba mieć go sporo, zwłaszcza na obserwacje. Bo nie wyobrażam sobie transferu na podstawie YouTube'a. Z tego co się jednak orientuję, klub poszukuje odpowiedniej osoby na stanowisko dyrektora sportowego, a jak już się uda - będę mógł skupić się tylko na pracy z zespołem. Udało się stworzyć dobrą atmosferę, wypracować zaufanie z zawodnikami, trzeba pchać ten wózek do góry, a jesteśmy dopiero w połowie drogi.

(...)

Cały wywiad w najnowszym numerze tygodnika "Piłka Nożna"! Od wtorku w kioskach!

Jedenastka weekendu 17. kolejki ekstraklasy wg Piłki Nożnej
Szczęsny na ławce. Garcia zabrał głos
Kazimierz Moskal zwolniony z Wisły Kraków

Źródło artykułu: