Michał Wasielewski: Znowu przespaliśmy pierwszą połowę

Futsalistom KS Gniezno nie udało się sprawić kolejnej niespodzianki, i w ten weekend ulegli w swojej hali wiceliderowi I-ligowych rozgrywek Tacho Toruń 2:3 (0:2). - Nie wiem dlaczego pierwsza połowa w naszym wykonaniu była taka słaba - komentuje bramkarz gospodarzy, Michał Wasielewski.

Spotkanie zapowiadane jako hit 13. kolejki I-ligowych rozgrywek w gr. 2, w pierwszej połowie rozczarowało. Obie drużyny grały bardzo zachowawczo, w związku z czym rzadko stwarzały sobie dogodne sytuacje bramkowe. Jeśli już coś działo się na boisku, to głównie za sprawą doświadczonych futsalistów z Torunia. Ci wykorzystali dwa proste błędy gnieźnieńskiej defensywy, i do przerwy zasłużenie prowadzili 2:0.

W drugiej połowie do głosu doszli gospodarze, którym kilkuminutowa przerwa wyszła na dobre. Zespół Roberta Zamiara, wspierany przez komplet gnieźnieńskiej publiczności, co rusz zapędzał się w pole karne futsalistów z Torunia, stwarzając sobie coraz lepsze sytuacje bramkowe. Dwie z takich okazji zakończyły się celnymi trafieniami, najpierw Sebastiana Śniegowskiego, a następnie Bartosza Kapsy. Kiedy zanosiło się na kolejnego gola dla gnieźnian... bramkę dość niespodziewanie zdobyli goście z Torunia. Znowu nieporadnie zachowała się defensywa KS i po rzucie wolnym, Grzegorz Kowalski pokonał ofiarnie interweniującego Michała Wasielewskiego.

- Myślę, że o naszej porażce zadecydowała pierwsza połowa, kiedy popełniliśmy dwa proste błędy, i przegrywaliśmy 2:0 - tłumaczy grający trener KS Gniezno, Robert Zamiar. - Druga połowa w naszym wykonaniu była dużo lepsza, i udało nam się wyrównać. Rywale z Torunia są jednak na tyle doświadczonym zespołem, że w końcówce znowu wykorzystali nasz błąd i wygrali. Szkoda, bo mogliśmy wygrać.

Wesołej miny nie miał również bramkarz gospodarzy, Michał Wasielewski. - Bardzo chcieliśmy wygrać... - zaczął rozmowę. - Nie wiem dlaczego pierwsza połowa w naszym wykonaniu była taka słaba. W Polkowicach było podobnie, ale tam udało nam się wygrać. Dzisiaj rywal bezlitośnie wykorzystał nasze błędy, i odniósł zwycięstwo.

Warto nadmienić, że drugi gol dla gości padł w dość kontrowersyjnych okolicznościach, bowiem rozpędzony Piotr Ferenc wręcz staranował Wasielewskiego (obaj upadli), a piłka w tym czasie wturlała się do bramki KS. Jak ta sytuacja wyglądała w oczach bramkarza miejscowych? - Było ostro, ale zgodnie z przepisami. Byłem odrobinę spóźniony i to ja ponoszę winę za bramkę - dodaje Wasielewski.

W kolejnym spotkaniu KS Gniezno zmierzy się z innym beniaminkiem I ligi gr. 2 - KS 1920 Mosina. - Interesuje nas tylko zwycięstwo - zapewnił na koniec golkiper gnieźnieńskiego zespołu.

Komentarze (0)