Marcin Broniszewski prowadzi Wisłę od 30 listopada, gdy zastąpił na stanowisku I trenera Kazimierza Moskala. Pod jego wodzą Biała Gwiazda przegrała z Lechem Poznań (0:2), Legią Warszawa (0:2) i Lechią Gdańsk (0:2), ale pamiętać trzeba, że w każdym z tych spotkań krakowianie zagrali bez kilku podstawowych zawodników.
W piątek Broniszewski poprowadzi Wisłę w meczu 21. kolejki Ekstraklasy z Pogonią Szczecin i niewykluczone, że będzie to jego pożegnanie z rolą I trenera 13-krotnych mistrzów Polski.
- Nie wiem, jak potoczą się moje losy. Los trenerów zawsze jest w rękach prezesów i trzeba godnie znosić decyzje przełożonych. Profesjonalny sport nie ma skrupułów, jest brutalny i trzeba być honorowym człowiekiem. Jeśli pozostanę, będę szczęśliwy, a jeśli nie, to będę wdzięczny za fantastyczny czas, jaki spędziłem w Krakowie - mówi Broniszewski.
Nie dość, że Wisła jest pogrążona w czarnej serii porażek, to przeciwko Pogoni zagra bez co najmniej pięciu podstawowych zawodników. Skąd kibice Białej Gwiazdy mają czerpać nadzieję na dobry wynik?
- "Dopóki piłka w grze..." - to jest tylko sport i w sporcie wszystko może się wydarzyć. Zrobimy wszystko, by naprawić to, co wydarzyło się w ostatnich tygodniach i dać satysfakcję kibicom Wisły - mówi Broniszewski.
- Widać, że sytuacja, która nas dotknęła, mocno wpływa na morale zespołu, ale zawodnicy próbują się w sobie zebrać, a my jako sztab szkoleniowy robimy wszystko, by odpowiednio ich zmotywować do ostatniego meczu. Wszyscy czujemy się odpowiedzialni za to, jak wygląda ta drużyna. Czujemy się odpowiedzialni za historię, która zobowiązuje nas do zwycięstw - dodaje trener Wisły.
Zapytany o to, czy remis będzie wynikiem satysfakcjonującym Białą Gwiazdę, Broniszewski odpowiada: - Może ktoś pomyśli, że jestem szarlatanem, ale powiem, że interesują mnie tylko trzy punkty. Dzięki temu 11 stycznia spotkamy się w lepszym stanie psychicznym. Zwycięstwo da nam ciut większy komfort przed startem rundy wiosennej.