Łukasz Zwoliński jest praktycznie wychowankiem Pogoni Szczecin. Co prawda był początkowo juniorem KP Police, ale już w 2009 roku przeniósł się do stolicy Pomorza Zachodniego. Zgodnie z podpisaną w środę umową napastnik ma zostać w Pogoni jeszcze przez 3,5 roku.
- Wiemy, jaką wartością jest Zwoliński - stwierdził Maciej Stolarczyk, dyrektor sportowy Pogoni Szczecin. - Jesteśmy więc zadowoleni, że podpisał długoterminową umowę. Dla nas jego umiejętności są równie ważne, jak jego przywiązanie do klubu.
Napastnik pojawił się w pierwszym zespole Pogoni u trenera Marcina Sasala niedługo po 19. urodzinach. Zagrał pół godziny i nie zdołał odwrócić losu przegranego meczu z Sandecją Nowy Sącz. W następnym sezonie zadebiutował w Ekstraklasie, ale nie zagrzał miejsca w składzie, a został wysłany na dwa wypożyczenia. Bezbarwnie spisywał się w Arce Gdynia, ale już w Górniku Łęczna rozwinął skrzydła i Jurij Szatałow chciał go w zespole na Ekstraklasę.
Tuż przed poprzednim sezonem "Zwolak" otrzymał jednak telefon, że ma wrócić z wypożyczenia. To był czas, w którym realny był transfer króla strzelców ligi – Marcina Robaka do Chin. Zwoliński miał go zastąpić, ale ostatecznie obaj rywalizowali o miejsce w składzie Pogoni. Miejska legenda głosiła, że nie potrafią ze sobą współpracować. Dopiero po odejściu doświadczonego Robaka do Lecha Poznań, młodszy Zwoliński wziął na barki ciężar zdobywania goli.
Łącznie rozegrał w klubie ze Szczecina 48 spotkań w Ekstraklasie. Ten sezon ma słabszy, co nie przeszkadza mu pozostawać najlepszym strzelcem zespołu (6 goli). Zdecydowały o tym bramki zdobyte na początku rozgrywek. Później Zwoliński wystrzelał się, a na dodatek złapał kontuzję.
Z tego powodu ucichły plotki o możliwym transferze 22-latka do silniejszego klubu. Nie zmienia to faktu, że jest pożądanym piłkarzem na rynku. Po podpisaniu nowego kontraktu będzie trudniej o wykupienie go z Pogoni.