Łabędzie uległy Czerwonym Diabłom na Old Trafford 1:2, ale Walijczycy mogli wywieźć z Manchesteru cenny remis. W doliczonym czasie gry II połowy Łukasz Fabiański wybrał się w pole karne rywali i po centrze z rzutu rożnego zagłówkował dosłownie tuż obok bramki gospodarzy. Gdyby piłka leciała w światło bramki, David de Gea nie miałby szans na interwencję.
- Prawie nam się udało coś wynieść z tego meczu. Zabawne jest to, że Łukasz Fabiański już parę minut wcześniej poprosił o wyjście do przodu w podobnej sytuacji, ale go powstrzymałem. Szkoda, że nie pozwoliłem mu na to wcześniej - mówi menedżer Swansea, Alan Curtis.
Mimo porażki w Manchesterze zespół Fabiańskiego nie znajdzie się w strefie spadkowej, ponieważ Newcastle United, które jako jedyne mogło zepchnąć Łabędzie pod "kreskę", uległo 0:1 Arsenalowi Londyn.
Balotelli odbuduje się pod okiem Kloppa?