Jacek Paszulewicz: Olimpia Grudziądz musi być gruntownie przebudowana

Olimpia Grudziądz zajmuje obecnie ostatnie miejsce w tabeli I ligi. Trener Jacek Paszulewicz wierzy jednak w to, że na wiosnę jego ekipa będzie grała efektywnie i widowiskowo.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski
piłkarze Olimpii Grudziądz WP SportoweFakty / Łukasz Łagoda / Na zdjęciu: piłkarze Olimpii Grudziądz

WP SportoweFakty: Po rundzie wiosennej zajmujecie ostatnie miejsce w tabeli I ligi. Jakie macie nadzieje na rundę rewanżową?

Jacek Paszulewicz: Runda rewanżowa się zaczęła pod koniec ubiegłego roku i jesteśmy na trzecim miejscu. Wywalczyliśmy cztery punkty i chcemy podtrzymać tę passę. Wiemy jednak, że nie będzie łatwo.

Czy utrzymanie to realny cel?

- Taki mamy plan. Patrzymy jednak długofalowo i bierzemy pod uwagę sytuację, w której polegniemy. Liczę, że rok zaczniemy dobrze meczem ze Stomilem i złapiemy serię, która pozwoli nam wrócić do gry i dołączyć do stawki walczącej o spokojne miejsce premiowane meczem barażowym. Na chwilę obecną nie zasługujemy na to, żeby spaść z ligi.

Czy na wiosnę zobaczymy nowe twarze w Olimpii Grudziądz?

- Szukamy wzmocnień. Cieszy mnie to, że udało się osiągnąć porozumienie z zawodnikiem, który niedawno był najskuteczniejszym w Górniku Łęczna. Nildo również w Azerbejdżanie strzelał bardzo dużo. W ostatnim sezonie leczył kontuzję, ale być może to dobry moment, by odbudował się w Olimpii Grudziądz i pomógł nam w walce o utrzymanie.

Jakie macie priorytety transferowe?

- Na chwilę obecną brakuje nam zawodników potrafiących strzelać bramki. Jest młodzież, która próbuje zaistnieć w drużynie i będzie otrzymywać szanse. Chcemy mieć połączenie doświadczenia z młodością, żądzą gry i niekalkulowaniem. Mieszanka wybuchowa mam nadzieję zaskoczy. Wstrzelimy się w pierwszą kolejkę i zaczniemy punktować.

Niedawno wydawało się, że Olimpia jest bliżej Ekstraklasy, niż II ligi. Czy wiecie co zrobić, by powstrzymać stagnację?

- Ja zostawiłem w czerwcu zespół na czwartym miejscu. Nie udało się dojść do porozumienia w sprawie przedłużenia kontraktu. Moja polityka, którą przedstawiłem prezesowi zakładała gruntowną przemianę i przebudowę zespołu poprzez sprowadzanie młodych zawodników. Było mało dopływu świeżej krwi. Kiedyś to zdawało egzamin, ale formuła się spaliła. Siedmiu zawodników już nie ma w Olimpii. To duże zmiany.

Czy skupiacie się na pozyskaniu doświadczonych piłkarzy, czy patrzycie na niższe ligi?

- Patrzymy z każdej strony. Szukamy przede wszystkim dobrych zawodników, a czy będą mieli lat 17, czy 32 nie ma znaczenia. Jeśli wpisują się w mój plan gry, to ja ich chcę. Patrzymy długofalowo, by ściągnąć, bądź monitorować młodych zawodników. Być może do nas tacy dołączą. Przebudowa drużyny jest nieodzowna. Wszyscy się z tym liczą, łącznie z obecnymi zawodnikami zespołu. Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść niepokonanym. Ci, co są teraz w Olimpii twardo stąpają po ziemi. Szkielet zespołu został i na nim będziemy opierali grę zespołu.

Trudno wam dopuścić myśli, że zostaniecie na miejscu, na którym jesteście. Czy gdyby noga się powinęła nie ma obaw, że grudziądzka piłka nożna zrobi wiele kroków do tyłu? Wiele zespołów nie potrafiło się pozbierać po spadku...

- Na pewno jest takie ryzyko. Sport w Grudziądzu opiera się na współpracy z miastem i na chwilę obecną przy tym układzie politycznym pomoc się nie skończy. Wiadomo, że po spadku nie byłyby to takie środki finansowe jak teraz, ale długofalowy plan został wdrożony dwa lata temu, gdy powierzono mi prowadzenie akademii. Finalnym produktem miało być to, by wychowankowie Olimpii stanowili w pewnej mierze o obliczu pierwszego zespołu i będziemy do tego dążyli. Włodarze miasta i władze klubu wiedzą co robią i ufam, że będą kontynuowali dalej ten projekt.

Grudziądz mimo wszystko nie jest ani największym, ani najzamożniejszym miastem w Polsce. Czy biorąc pod uwagę istnienie klubu żużlowego w PGE Ekstralidze bój o pieniądze na rynku jest dla was problemem?

- Nie uczestniczyłem w rozmowach dotyczących tego zagadnienia. Od zarządu wiem, że jedno z drugim nie koliduje. Z utęsknieniem patrzymy na stadion GKM-u i liczbę kibiców odwiedzających stadion żużlowy. Chcemy, aby nasza gra sprawiła żeby kibice przychodzili i do nas, by zrobiła się moda na piłkę nożną. Dwa ostatnie mecze w rundzie pokazały, że możemy grać widowiskowo i punktować. Porażek nikt nie docenia i nie pamięta. Połączenie rutyny z młodością pozwoli jednak na grę skuteczną.

Rozmawiał Michał Gałęzewski

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×