Holender dokonał kilku zmian w środku pola ("odkurzył" m.in. Johna Obiego Mikela), poprawił też nieco grę obronną (w trzech z pięciu meczów za jego kadencji The Blues nie stracili gola), ale to nie może spełnić oczekiwań Romana Abramowicza.
Minęła już 21. kolejka, a mistrz Anglii w dalszym ciągu nie wdrapał się nawet do górnej połowy tabeli! Brakuje mu do niej pięciu punktów. Strata do pierwszej czwórki robi już znacznie większe wrażenie, bo to aż dwanaście oczek.
Siedemnaście kolejek mają jeszcze londyńczycy na dogonienie czołówki. Problem w tym, że nadal nie potrafią zdecydowanie ruszyć w górę. Guus Hiddink doprowadził do poprawy stylu gry. Chelsea znów potrafi zdominować przeciwnika, momentami zamyka go nawet w polu karnym, ale brakuje w tym ciągłości. Zespół nadal ma chwile słabości, które skutkują utratą cennych punktów.
Nawet gdy The Blues udaje się objąć prowadzenie, nie ma żadnej gwarancji, że zostanie ono utrzymanie. Przeciwko West Bromwich Albion korzystny wynik londyńczycy mieli w garści aż dwukrotnie i za każdym razem niweczyli wysiłek, dając się zaskoczyć w niefrasobliwy sposób. Bramka na 1:1 padła po stracie Pedro Rodrigueza, zaś na 2:2 The Baggies trafili wykorzystując lukę przed polem karnym.
Aktualna forma Chelsea - choć lepsza niż jeszcze kilka tygodni temu - nie zwiastuje sukcesu w Lidze Mistrzów, a pierwsze spotkanie z Paris Saint-Germain odbędzie się już za miesiąc. Tymczasem właśnie Champions League powinna być dla Guusa Hiddinka absolutnym priorytetem, bo wszystko wskazuje na to, że udział w najbardziej prestiżowych europejskich rozgrywkach będzie możliwy tylko przy triumfie w obecnej edycji. W dogonienie pierwszej czwórki Premier League trudno bowiem wierzyć nawet największym optymistom.
Triumf Chelsea w Lidze Mistrzów? Dziś brzmi to jak szaleństwo, tyle że w 2012 roku, gdy The Blues dokonali tej sztuki, też nikt na nich nie stawiał. Wtedy również zawodzili w Premier League (finalnie zajęli dopiero 6. miejsce), mimo to w Europie dokonali czegoś fantastycznego. W powtórkę tego scenariusza musi teraz wierzyć Guus Hiddink, bo również dla niego będzie to jedyna szansa na zachowanie posady.
Szymon Mierzyński