Ciężkie pół roku przed Golańskim

Obecna sytuacja Steauy nie jest łatwa. Spośród siedemnastu spotkań drużyna wygrała ledwie siedem i zajmuje trzecią pozycję w tabeli. Ale musi uważać na pozostałe ekipy, znajdujące się za nią. Przewaga nad dziewiątym Vaslui wynosi tylko cztery "oczka". To tylko pokazuje, jak duży ścisk panuje w lidze rumuńskiej. Czy Paweł Golański i jego koledzy, mimo tych przeciwieństw, sprostają przedsezonowym oczekiwaniom? Na pewno czeka ich kilka miesięcy ciężkiej pracy.

Piotr Tomasik
Piotr Tomasik

W wygranie ligi przestał już chyba wierzyć Gigi Becali, który niezadowolony z wyników drużyny zmienił trenera. Dokonując tej roszady przyznał, iż "Steaua nie ma już szans na mistrzostwo". - W zeszłym sezonie w połowie rozgrywek traciliśmy dziewięć "oczek" do pierwszej drużyny. Potem ta strata była jeszcze większa. Mimo to, udało nam się dogonić rywala, choć walkę o mistrzostwo przegraliśmy jednym punktem. Porównując oba te sezony, widać, iż znajdujemy się teraz w lepszej sytuacji. Na pewno nie złożymy broni i do samego końca będziemy starali się wygrać ligę - mówi w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl Paweł Golański.

Zdaniem byłego defensora Kolportera Korony Kielce, szanse na mistrzostwo wciąż są. Ale zrealizować wcześniejsze założenia będzie niezwykle ciężko. Choćby dlatego, że poziom ligi znacznie się wyrównał. - O tytuł może powalczyć nawet siedem drużyn. Przed nami są dwie ekipy - Dinamo i Unirea. Ci drudzy, prowadzeni przez trenera Petrescu [były szkoleniowiec Wisły Kraków - przyp.PT], to objawienie tego sezonu, grają bardzo ciekawą i skuteczną piłkę. Ale nie możemy tylko patrzeć na zespoły, które są przed nami. Trzeba też uważać na tych, którzy nas gonią, bo w tej grupie są m.in. CFR Cluj czy Rapid Bukareszt - dodaje.

Nie tylko przyszłość Steauy, ale i również Golańskiego dla wielu jest zagadką. Nikt w klubie nie wyobraża sobie, aby Polak miał opuścić zespół. Ale 27-letniemu obrońcy nikt miejsca w pierwszym składzie zagwarantować też nie może. Zważywszy na to, iż na jego pozycji może występować także Gheorghe Ogararu, reprezentant Rumunii. Teraz obaj mają czyste karty u nowego-starego szkoleniowca, Mariusa Lucastu. - Wcześniej, za jego kadencji, występowałem regularnie. Miejsca w pierwszym składzie łatwo jednak nie dostanę. Sprawa jest otwarta, wszystko się może wydarzyć. Mam nadzieję, że dzięki regularnym występom w klubie, będę otrzymywał powołania do kadry - kończy popularny "Golo".

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×