Zmiana trenera VfB Stuttgart okazała się strzałem w "10". Juergen Kramny, który przejął schedę po Alexandrze Zornigerze, uporządkował grę zespołu w defensywie, a Die Schwaben lepiej zaczęli grać również w przodzie. Stąd seria czterech kolejnych wygranych: 3:1 z Wolfsburgiem, 3:1 z Koeln, 2:1 z HSV i wreszcie 4:2 z Eintrachtem.
Piłkarze z Badenii-Wirtembergii w drugiej połowie sezonu zdobyli już 9 punktów i w tabeli wyprzedzają Bayern Monachium oraz Borussię Dortmund - po 7 "oczek". Gdyby wziąć pod uwagę cztery ostatnie kolejki, to VfB zdobył w nich taką samą liczbę punktów, co w poprzednich... szesnastu występach. 10. miejsce w tabeli nie jest szczytem marzeń kibiców, ale w tej formie Stuttgart może nieśmiało myśleć nawet o awansie do Ligi Europy.
We Frankfurcie już tradycyjnie błyszczeli Daniel Didavi i Filip Kostić, przy czym pierwszy z nich musiał opuścić boisko za dwie żółte kartki i zabraknie go za tydzień przeciwko Herthcie Berlin. Do poziomu ofensywnego duetu dostroił się Georg Niedermeier - środkowy obrońca najpierw asystował, następnie sam pokonał Lukasa Hradecky'ego i do tego nie zawiódł w destrukcji.
Przemysław Tytoń od kilku spotkań zbiera znakomite recenzje. Tym razem nie był bohaterem, ale znów okazał się pewnym punktem zespołu. "Sportal" przyznał mu notę "3" (gdzie "1" - najlepsza ocena, "6" - najgorsza), podkreślając, że zaliczył kilka pewnych interwencji, dawał bezpieczeństwo kolegom, a przy golach Alexandra Meiera i Szabolcsa Husztiego nie miał nic do powiedzenia.
Dodajmy, że Stuttgart po 20. kolejce przestał być samodzielnym liderem klasyfikacji drużyn z największą liczbą straconych goli. Bramkarze VfB (Tytoń i Odisseas Vlachodimos) kapitulowali dotąd 41 razy, czyli dokładnie tyle samo co golkiperzy Werderu Brema, który w piątek przegrał 1:5 z Gladbach.
Zobacz wideo: Robert Lewandowski z klocków Lego stanął na Narodowym
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.