Hiszpan dwa razy pewnie strzelał z rzutów karnych, do tego dołożył trafienie z akcji. Po prostu świetnie grał, a Korona Kielce wygrała z Lechią Gdańsk 4:2. W ogóle początek tego roku indywidualnie ma świetny. W pierwszym meczu z Pogonią Szczecin, przegranym 2:3, strzelił gola i asystował.
Jest w internecie taki filmik. Rozentuzjazmowana publika otacza Airama Lopeza Cabrerę koło klubowego autokaru, wiwatuje na jego cześć, a ten dosłownie zalewa się łzami. To kibice Cadiz CF w kwietniu 2014 roku w ten sposób nagrodzili go za gola w zremisowanym 1:1 meczu z Kartageną. Drużyna z Kadyksu grała w trzeciej lidze, walczyła o wejście drugiej ligi. W tamtym sezonie, jego pierwszym w tym klubie, jeszcze nie udało się awansować. W drugim już tak. On przez dwa lata gry w Cadiz FC strzelił 36 goli. Udział w awansie miał ogromny.
A potem wyjechał, bo - jak kilka razy tłumaczył - potrzebował nowego wyzwania. 28-latek całe życie grał w ojczyźnie, głównie w klubach z niższych lig. Chciał więc sprawdzić się zagranicą, spróbować gry w innej lidze. Padło na Koronę Kielce, bo to ekstraklasa. Do zespołu Marcina Brosza dołączył już po starcie rozgrywek, na początku września. Wiadomo było, że musi dostać czas na aklimatyzację i przede wszystkim porządnie potrenować. Hiszpan nie miał bowiem okresu przygotowawczego.
Kiedy już zaczął dochodzić do siebie, strzelił jesienią cztery gole. W lutym trener Brosz, cytowany m.in przez "Przegląd Sportowy" tak go charakteryzował: - Ma doskonały instynkt, piłka szuka go w polu karnym. Świetnie gra ciałem, doskonale się zastawia. Nie jest wysoki, ale dobrze walczy w powietrzu.
Teraz jego bardzo dobry bilans w polskiej lidze wynosi piętnaście meczów i osiem goli.
Zobacz wideo: Boniek zniesie kadencyjność w PZPN?