2 minuta - słupek. 10 minuta - poprzeczka. 20 minuta - wywalczony rzut karny i gol z rzutu karnego. 40 minuta - gol z rzutu karnego. Strzał A'la Antonin Panenka. 68 minuta - gol po strzale głową. W taki sposób zostaje się Piłkarzem Kolejki. Trudno było w 24 serii gier przebić w osiągnięciach Jakuba Świerczoka.
Napastnik Górnika Łęczna poprowadził drużynę do wygranej 3:2 w szalonym meczu z Koroną Kielce. Szalonym, bo gospodarze przegrywali już 0:2. Od początku grali co prawda lepiej, ale co z tego, skoro obronę mieli dziurawą. No, ale w ofensywie grali najlepszy mecz w sezonie. A Świerczok być może karierze. 23-letni snajper był wszędzie, dosłownie bombardował bramkę gości. Sam strzelał na nią aż dziewięć razy.
To był mecz, po którym można uwierzyć, że ten 23-letni napastnik jest jeszcze w stanie zdziałać coś sensownego w poważnym futbolu.
Cztery lata temu stał się bohaterem sensacyjnego, wręcz szokującego transferu. Po pół roku niezłej gry, po dwunastu golach strzelonych dla I-ligowej Polonii Bytom trafił prosto do Bundesligi. Wziął go 1.FC Kaiserslautern. Niemcy długo nie czekali, już w pierwszym meczu rundy wiosennej z Werderem Brema Świerczok zadebiutował w jednej z najlepszych lig świata. I był naprawdę bliski strzelenia goli. Wiosną w Bundeslidze rozegrał jeszcze pięć meczów. "Czerwone Diabły" najwidoczniej jednak uznały, że młodzian potrzebuje jeszcze ogrania, więc latem wypożyczyły go do Piasta Gliwice.
I w Polsce rozpoczął się jego koszmar. Zerwał więzadło krzyżowe, co oznaczało ponad pół roku przerwy. Kiedy wyzdrowiał, ponownie zerwał więzadło krzyżowe. O grze w pierwszej drużynie Kaiserslautern nie było już mowy. Świerczok wrócił do Polski, pomocną rękę wyciągnął do niego Zawisza Bydgoszcz. Tam rozpoczął się jego powrót do poważnej piłki. Wiosną poprzedniego roku bydgoszczanie zaciekle walczyli o uniknięcie degradacji, on grał regularnie, strzelił cztery gole. Zawisza ostatecznie przegrał, z ligi zleciał. Świerczok wygrał pozostanie w Ekstraklasie, trafił do Górnika Łęczna.
I szło mu w nim różnie, do soboty strzelił trzy gole. Z Koroną swój dorobek podwoił. To był, jak świetnie to ujął oficjalny serwis Ekstraklasy, prawdziwy Dzień Świerczoka.
I jego w tym głowa, aby takie dni jak najczęściej powtarzać.
Zobacz wideo: Zbigniew Boniek: wybór Infantino to fajna decyzja dla Polski
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.