Startuje amerykańska MLS. Wielkie gwiazdy za oceanem

Przez lata wyśmiewana, dzisiaj coraz lepiej zorganizowana z wielkimi nazwiskami. Major League Soccer to już nie liga amatorska, do której trafiają podstarzałe gwiazdy. Za oceanem tworzy się coś na wzór NBA. W weekend ruszają rozgrywki.

Bartosz Zimkowski
Bartosz Zimkowski
Newspix

- Piłkarze z Anglii oraz Hiszpanii dzwonią do mnie i są zdesperowani, żeby tutaj przyjść. Widzą jak MLS dojrzała, jak poważna się stała i jak dobrze jest tutaj grać nie tylko ze względu na poziom sportowy, ale i styl życia - tłumaczy Robbie Keane. Irlandczyk doskonale wie co mówi, ponieważ widzi rozwój MLS od pięciu lat. W 2011 roku jako jeden z pierwszych przecierał amerykańskie szlaki. 3,5 miliona funtów Los Angeles Galaxy wydało na 30-letniego wówczas napastnika. Keane mógł z powodzeniem grać w Premier League, gdzie był gwiazdą. Zdecydował się na MLS.

Inne reguły, wzór NBA

Jaka to właściwa jest liga? Pierwszy sezon rozegrano w 1996 roku i nie obowiązuje tutaj system spadków i awansów. Co więcej, wiadomo już jakie drużyny... zostaną dołączone do ligi w następnych latach. Sezon rozpoczyna się w marcu i najpierw rozgrywane są mecze w fazie zasadniczej - tak jak w NBA czy NHL. Liga podzielona jest na część zachodnią i wschodnią. Po sezonie regularnym następuje faza play off i wyłaniany jest zwycięzca. Finał rozgrywany jest w grudniu i stąd bardzo często w styczniu gracze MLS są wypożyczani na dwa miesiące chociażby do Premier League.

MLS przeżywała swoje wzloty i upadki. Początkowo startowało w niej 10 zespołów, ale z czasem liczba ta rosła, a następnie spadała. Od 2005 roku liga przeżywa swój rozwój, a coraz to głośniejsze nazwiska zaczęły trafiać za ocean. W 2007 roku Los Angeles Galaxy pozyskało Davida Beckhama i rok w rok coraz to lepsi piłkarze trafiali do MLS.

Kaka, Lampard i kto dalej?

Dzisiaj z gwiazd MLS można ułożyć solidną "jedenastkę". Trafiają tam głośne nazwiska, chociaż trudno czasami mówić o wpływie innym niż wizerunkowym. Didier Drogba ma już 37 lat na karku, ale w dotychczasowych 14 meczach dla Montreal Impact strzelił aż 12 bramek i wciąż trudno go zatrzymać. Andrea Pirlo , Frank Lampard, Ricardo Kaka, Ashley ColeSteven Gerrard czy David Villa - te nazwiska mogą robić wrażenie i dodają lidze prestiżu.

Są jednak zawodnicy, którzy wciąż mogą dać MLS coś więcej niż PR. Giovani dos Santos doskonale znany jest jako piłkarz potrafiący grać na wysokim poziomie, a ma dopiero 26 lat. Z powodzeniem mógłby występować w silnym europejskim zespole. On jednak zdecydował się na grę w naszpikowanym gwiazdami Los Angeles Galaxy. Amerykanie musieli wyłożyć na niego blisko 7 milionów euro.

Innym przykładem jest Sebastian Giovinco. W tym roku skończył dopiero 29 lat i od roku występuje w MLS. 23-krotny reprezentant Włoch zdecydował się na grę dla Toronto FC i w pierwszym sezonie był absolutną gwiazdą. Strzelił 22 bramki i dorzucił 13 asyst.

Na emeryturę do MLS wybrał się Shaun Wright-Phillips, a właściwie to ściągnął go jego młodszy brat Bradley Wright-Phillips. Ten miał już dość tułania się po zespołach z The Championship i jako 27-latek przeniósł się do New York Red Bulls. Tutaj regularnie trafia do siatki rywali i ma na koncie już ponad 50 bramek.

Skoro mowa o rodzinnych więzach to warto zajrzeć do Columbus Crew. Piłkarzem tego zespołu jest Federico Higuain. To rzecz jasna brat Gonzalo Higuaina. Federico próbował swoich sił w Europie, ale miał zdecydowanie mniejszy talent od swojego bardziej znanego brata. W MLS ma pewne miejsce w składzie i w 103. meczach zdobył 35 bramek i dołożył 27 asyst.

Mamy również polskie akcenty. Były reprezentant Polski Damien Perquis zakotwiczył w Toronto FC i mimo iż ma 31 lat, to powrót do Europy raczej mu już nie grozi. Z kolei w 2010 roku Chris Wondolowski zadeklarował chęć gry dla reprezentacji Polski, ale ówczesny selekcjoner Franciszek Smuda nie miał zamiaru go powywoływać. Problemu nie mieli Amerykanie, którzy wysłali mu zaproszenie na co mający polskie korzenie piłkarz przystał. Wondolowski już od siedmiu lat gra dla San Jose i w sumie strzelił w lidze aż 109 bramek.

Co dalej?

Robbie Keane jest przekonany, że kolejne lat będą jeszcze bardziej rozwijać MLS. Europejskie kluby coraz chętniej zaglądają do kadr zespołów z USA i Kanady. Póki co nie ma jeszcze ekspansji, ale nazwiska Matta Miazgi (kupiła go Chelsea) czy DeAndre Yedlina (Tottenham Hotspur) coraz mocniej każą wierzyć, że za oceanem coraz mocniej myślą o szkoleniu młodzieży i sprzedawaniu jej do Europy.

O zainwestowaniu swoich pieniędzy pomyślał również David Beckham, który niemal dwa lata negocjował z władzami miasta Miami na zbudowanie stadionu. W końcu w grudniu tamtego roku udało się to wywalczyć i drużyna Beckhama dołączy do rozgrywek prawdopodobnie w 2018 roku. Anglik chce otworzyć akademię i zaprosić do współpracy największe gwiazdy piłki nożnej, które zakończyły już kariery. - Chcę promować miejscowe talenty - oświadczył 40-latek.

W najbliższy weekend w MLS rusza nowy sezon. Tytułu broni drużyna Portland Timbers, która w fazie zasadniczej zajęła dopiero trzecie miejsce w swojej konferencji. W finale ograła Columbus Crew 2:1 i po raz pierwszy w historii sięgnęła po tytuł. W swoim składzie nie ma wielkich gwiazd, ale graczy typu Liam Ridgewell, który występował w młodzieżowej reprezentacji Anglii, a w Premier League zagrał ponad 250 razy. W tym roku jak zwykle do mistrzostwa typuje się Los Angeles Galaxy. Drużyna z zachodu USA ma najwięcej mistrzostw na koncie. Pięciokrotnie kończyła rozgrywki z tytułem.

Największe gwiazdy MLS:

New York Red Bulls:
- Shaun Wright-Phillips

Montreal Impact:
- Didier Drogba

Toronto FC:
- Jozy Altidore
- Sebastian Giovinco

Philadelphia Union:
- Tranquillo Barnetta

New York City FC:
- David Villa
- Frank Lampard
- Andrea Pirlo
- Andoni Iraola

Orlando City:
- Antonio Nocerino
- Kaka

Los Angeles Galaxy:
- Ashley Cole
- Nigel de Jong
- Steven Gerrard
- Giovani dos Santos
- Robbie Keane

Seattle Sounders:
- Andreas Ivanschitz
- Clint Dempsey

Zobacz wideo: Kim będzie rywal Bońka na stanowisko prezesa PZPN?
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×