Wtorkowemu starciu pomiędzy Podbeskidziem Bielsko-Biała i Górnikiem Łęczna towarzyszyły opady deszczu ze śniegiem. Rozegranie meczu stało pod znakiem zapytania, ale arbiter po oględzinach stanu boiska podjął decyzję o jego rozpoczęciu. Murawa z każdą kolejną minutą była jednak w coraz gorszym stanie.
- Panowały bardzo ciężkie warunki. Pogoda, ani boisko nam nie pomagało. Grało się trudno w piłkę, o ile tak to można określić - mówił po meczu Paweł Tarnowski. Na boisku było dużo błota, które uniemożliwiało grę po ziemi. W tych warunkach Podbeskidzie wygrało z Górnikiem Łęczna 2:0, a Górale gole zdobyli w końcówce.
Po zakończeniu spotkania rozpoczęto prace nad stanem boiska, by przygotować je do kolejnego pojedynku. Górale na własny stadion wrócą po 70 godzinach i o ligowe punkty walczyć będą z Koroną Kielce. - Najbliższy mecz gramy z Koroną i mamy nadzieję, że murawa będzie w lepszym stanie, bo niestety nie dało się grać piłką w tych warunkach. Myślę, że wszyscy będą się starać, by na Koronę boisko wyglądało dużo lepiej - mówił Robert Demjan.
Ten krótki czas obsługa techniczna spożytkowała niezwykle intensywnie. Murawa nie jest co prawda w idealnym stanie, ale na sześć godzin przed planowanym rozpoczęciem pojedynku nie jest on zagrożony. Decyzja zależy jednak od arbitra zawodów, którym będzie Paweł Gil. Mecz Podbeskidzia z Koroną ma zacząć się o 18:00.
Tak wygląda murawa #NaStadionie po ostatnim meczu, gratulacje dla obsługi technicznej! Czekamy na 18:00! #PODKOR pic.twitter.com/L5EFAUh7u3
— TS Podbeskidzie S.A. (@TSP_SA) 4 marca 2016