W 26. kolejce krakowianie tylko zremisowali przed własną publicznością z Piastem Gliwice (1:1). Wiślacy pocieszają się, że rozegrali najlepszy mecz w rundzie wiosennej, a szansę na pierwsze od 15. kolejki zaprzepaścili dosłownie w ostatniej akcji meczu, gdy Paweł Brożek nie wykorzystał rzutu karnego. Arkadiusz Głowacki w spotkaniu z gliwiczanami świętował 16. rocznicę debiutu w barwach Wisły.
- Wynik mógł być lepszy. Wydaje mi się, że zagraliśmy najlepszy mecz w tej rundzie, ale trzech punktów nie zdobyliśmy. Jesteśmy smutni i załamani, ale jednocześnie powiedzieliśmy sobie, że koniec z chodzeniem z głową w kolanach. Jest promyk nadziei, to był niezły mecz w naszym wykonaniu. Koniec z marudzeniem - mówi "Głowa".
O ile w poprzednich wiosennych meczach Wisła zagrała słabo, to przeciwko Piastowi zaprezentowała się naprawdę solidnie, ale na jej nieszczęście świetny dzień miał Jakub Szmatuła, który wyczyniał cuda na linii bramkowej.
- Tak urok meczów z naszym udziałem, że czegoś byśmy nie zrobili, to przeciwnik ma tę jedną okazję i strzela jednego gola... Brakuje nam trochę piłkarskiego szczęścia, ale wierzymy, że ono do nas wróci i wszystko zacznie układać się po naszej myśli - mówi Głowacki.
Kapitan zespołu przekonuje, że Wiśle nie pozostało nic innego, jak pozytywne nastawienie do zaistniałej sytuacji: - Mam nadzieję, że na optymizmie będziemy budować naszą przyszłość. Drogi innej nie ma. Na pewno się nie poddamy i nie zwiesimy głów. Walka, praca, zaangażowanie i koncentracja - to w końcu przyniesie rezultat.
Zobacz wideo: Mariusz Pawełek: Niepotrzebnie zagraliśmy tak nerwowo
{"id":"","title":""}