Rafał Grodzicki w meczu Ruchu Chorzów w Szczecinie z Pogonią przez kilka minut występował w koszulce kolegi z zespołu Artura Lenartowskiego, który całe spotkanie spędził na ławce rezerwowych.
W 52. minucie bramkarz Niebieskich Matus Putnocky zwrócił Grodzickiemu uwagę na zakrwawioną koszulkę. Okazało się, że kapitan zespołu ma rozciętą głowę. Sztab medyczny w miarę szybko zatamował krwotok, ale w zabrudzonym krwią stroju Grodzicki nie mógł występować i zszedł za linię boczną. Po chwili wrócił na boisko w... koszulce Artura Lenartowskiego. Po kilku minutach kierownik zespołu Andrzej Urbańczyk przyniósł z szatni koszulkę z właściwym numerem i nazwiskiem.
Po spotkaniu rozgorzała dyskusja czy klub lub tuż piłkarz powinni zostać ukarani za grę z innym oznaczeniem niż pierwotne. Grodzickiemu i Ruchowi kara nie grozi. Podczas meczu sędzia techniczny w porozumieniu z arbitrem głównym, którym w poniedziałek był Bartosz Frankowski, decydują o wszystkim. Główny rozjemca zgodził się na to, aby Rafał Grodzicki przez kilka minut grał w koszulce kolegi.
Zobacz wideo: #dziejesiewsporcie: kuriozalna decyzja sędziego